Poza rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi nic więcej mnie w tym filmie nie zachwyca. Z tamtego okresu bardziej podobają mi się filmy Kurosawy, i radzieckie produkcje oraz lżejsze amerykańskie kino. W siódmej pieczęci zmagamy się z odwieczna tajemnica istnienia Boga ( tak w uproszczeniu). I pan Ingmar nie daje nam na to pytanie klarownej odpowiedzi, no ale i takowej się nie spodziewałem.
Ten film na mnie nie zadziałał, nie zaskoczył, nie pobudził. Filmy o tematyce religijnej to nie mój konik.
PS. Lepsze Poziomki.
Przecież o to chodziło żeby nie dostać odpowiedzi.Sami sobie odpowiedzmy na to pytanie. On chciał tylko zachęcić do tej tematyki.
Do mnie też kompletnie nie trafił, choć lubię tematykę religijną. Nie wiem, czy nazwałabym ten film arcydziełem. :p