Doskonały film poruszający najbardziej osobiste struny ludzkiego życia. Bergman, jak wielu ludzi reflektujących nad kwestiami religii, doznaje szeregu wahań i niepokojów o tzw. wieczny los. Nie ma żadnej pewności, że za granicą śmierci jest cokolwiek... choć z drugiej strony ustami Blocka zauważa, że od pytania o Boga uciec niepodobna. Jest jakby wpisane w człowieka. Block cierpi z powodu swej niewiary, brak mu tego co posiada Jons czy Jof - akceptacji życia jakie jest. Jons nie zastanawia się nad religią, uważa, że to sfera zbyt zmanipulowana przez kler, natomiast Jof jest szczęśliwy w swej naiwności. A Bóg pokazuje się prostaczkom... Block stoi pomiędzy - jakby Bóg upatrzył go sobie na ateistę.
Doskonałe w każdym calu.