Villeneuve po raz kolejny wodzi nas za nos. Jak w "Labiryncie", tak w "Sicario" gubimy się w kwestiach elementarnych, gdzie są dobrzy, gdzie źli, kto jest bohaterem, kto świnią. Na dobrą sprawę, dopiero tytuł powtórzony na końcu mówi nam, kto jest główną postacią filmu. Do diaska, i o to chodzi w tej zabawie!