Pomijając już, delikatnie mówiąc słabą ochronę rezydencji szefa Sonory, to po kiego diabła CIA brałaby to firmowania takiej akcji zupełnie zieloną i chodzącą z głową w chmurach agentkę FBI? Przecież to na maksa ryzykowne i zupełnie pozbawione sensu. Rola Kate od połowy filmu sprowadza się do odstawiania jedynej sprawiedliwej, a akcja z Alejandro i tym meksykańskim policjantem, to w tych okolicznościach już szczyt fejku.
Z tą ochroną się zgodzę, że trochę za mało ich było w tej rezydencji, natomiast odpowiadając na pytanie czemu wzięto zupełnie zieloną agentkę FBI? Jest kilka scen, które to wyjaśniają. Jedną z nich jest, jak Graver wyjaśnia jej że taką operację na innym terenie można przeprowadzić przy współudziale FBI (jakoś tak to powiedział) i tylko do tego ona była potrzebna... Natomiast podczas weryfikacji padały pytania czy ma dzieci, męża (rozwódka, bez dzieci). Kto to takiej roli pasowałby idealnie jak nie ona. W dodatku jak idą na akcje do tunelu to każą jej być z partnerem z tyłu więc moim zdaniem Graver mimo, że ją wykorzystał to chciał w miarę możliwości chronić...
Nie no, ja wiem do czego była potrzebna tak "at all", tylko po jaką cholerę braliby taką pannę, skoro potrzebowali tylko podpisu na kartce papieru? W tym miejscu wychodzi największa słabość scenariusza, która rzutuje potem na wszystko, bo Kate ze swoim koleżką snuja się 2/3 filmu za Graverem i Alejandro, decydując się co rusz na jakieś naiwne wrzuty a'la Ostatni Sprawiedliwi.