Pomyslec, ze caly ten bajzel nie istnialby gdyby narkotyki byly legalne. Obecnie dzieje sie tak jak to w filmie ukazano (czasem jakies wywiady i artykuly potwierdzaja to) - ginie wiele osob przypadkowo, wiele takze z dolnych kast tylko dlatego ze inny uczciwy sposob zarobku okazal sie niemozliwy. Niestety w demokatycznych krajach zdecydowano aby to ich poswiecic, a ocalic ludzi, ktorzy wlasna odpowiedzialnoscia i wola mogliby sami sie zacpac na semierc. Tak wiec powstal wybor... legalizacja = niepokojacy potencjal wysokiej smiertelnosci cpajacych albo nielegal = smierc ludzi jie zwlasnego wyboru czy glupoty, olbrzymie koszty spoleczne, przestepczosc... Niestety jak mi sie wydaje kolejny element trzeba dodac - jakies grupy byc moze rzadowe lub jakies ine publiczne dostaja lapowke - spora - wplywy jako takie, majatek... i wszystko by mialo sens. No ale mamy demokracje wiec nie moze byc inaczej... - zreszta jak sobie wyobrazic aby pozwolic spoleczenstwu decydowac ktora grupa ma byc poswiecona decydujac o legalizacji badz nie... spoleczenstwu, ktore slepo przeciez m.in. wierzy, ze opodatkowanie bogatych = wiecej pieniedzy u biednych...

Taka refleksja mnie naszla po filmie, ciekaw jestem czy inni widza jakis brak w mojej logice, albo ccha sie podzielic innymi spostrzezeniami.