Długo zwlekałem z ruszeniem tego filmu, jestem wrażliwcem i nie zawsze mam ochotę na wzruszające kino. W końcu włączyłem, film niczym mnie nie zaskoczył, tak naprawdę każda następna sekunda była do krwi przewidywalna. Niby rodzi się tam jakaś miłość ale ja tej chemii kompletnie nie czuję (nie mówię o chemii jak w komediach romantycznych no bo to w końcu dramat, ale po prostu nie czuje tego między bohaterami). Will do bólu smęcąca, nudna twarz, jedna mina, kwaśna. Tak naprawdę film nie zbudował wcześniej i w trakcie takiej atmosfery żeby tę empatie tak szczerze poczuć albo żeby go chociaż zrozumieć. Ciągnie się niemiłosiernie, dłużyzny, niepotrzebne sceny, kiedy się w końcu kończy nie czuję jakiegoś duchowego katharsis, w głowie nie pętli mi się tysiąc myśli tylko chęć na drzemkę. Patos aż się wylewa... Może miałem za duże oczekiwania.. nie wiem.. Mi nie podszedł ale ma jak widzę wielu zwolenników :)
Za to polecam Odważną z Jodie Foster, mnie zmiażdżył.
Oj nie znowu takiego 'widzimisię', bo wybrał osoby w cięzkiej sytuacji zyciowej, doskonale przeanalizował, czy są one naprawdę dobre. Nie wiem, czemu aż tak wrogo jesteś nastawiony do tego filmu. Mnie poruszył i analizowanie, że to zabójca, który przez swoja głupotę zamordował (bo tak to opisujecie) 7 osób nie ma sensu. Po wypadku to zupełnie inna osoba, zostawił dotychczasowe życie i poświęcił się w imię tego, co wcześniej zrobił. Dodatkowo z Waszego opisu wygląda na bezwzględnego i perfidnego przestępcę, a przecież nie każdy zdobyłby się na coś takiego. Mało teraz ludzi, którzy zabijają w wypadkach innych i nie mają żadnego poczucia winy ? Nie gloryfikuję go, ale też nie obrzucam błotem tak, jak Wy.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-wroclaw,44/kierowca-ktory-wjechal-w-przystanek-by l-trzezwy,295923.html
Ktoś ma dzisiaj pogrzeb zamiast wigilii.
Z artykułu wynika, że kierowca może być chory na cukrzycę. Prawdopodobnie wie o tym, ale nie zgłosił tego żeby nie stracić pracy. Wynika z tego, że PRACA jednego jest ważniejsza od ŻYCIA innych. A odpowiedzialność się kompletnie rozmywa, bo to wypadek. To że facet prawdopodobnie choruje oznacza że naraża wszystkich dokoła. I też można zrobić śliczny film jak to mu się życie po wypadku załamało i jak stara się być dobrym. Tylko gdzie był jego pomyślunek kiedy siadał dzień w dzień za kółkiem? Wiesz gdzie? Liczył że kolejny dzień będzie wszystko OK. I było aż do przedwczoraj. Ja współczuję OFIAROM tego wypadku i ich rodzinom, a nie SPRAWCY, który liczy że znowu mu się uda. I Will Smith jest dla mnie taką osobą w tym filmie. Nic go nie usprawiedliwia.
Ciekawa wypowiedź, ale pomijasz bardzo ważny fakt. Odniosę się do tego cytatu: "Z artykułu wynika, że kierowca może być chory na cukrzycę. Prawdopodobnie wie o tym, ale nie zgłosił tego żeby nie stracić pracy. Wynika z tego, że PRACA jednego jest ważniejsza od ŻYCIA innych."
Wszystko brzmi pięknie, ale powiedz mi, co wg ciebie, ten chory na cukrzyce miałby niby zrobić, żeby w Twoich oczach nie był "mordercą"? Zwolnić się z pracy i liczyć na wyrozumiałość państwa oraz na to, że do końca życia będzie utrzymywać jego i jego najbliższych? Przecież taki człowiek też może mieć rodzinę,może małe dzieci, zobowiązania finansowe np. w postaci kredytu na dom czy mieszkanie. Ma się poddać w imię życia innych?
Może powiesz - niech znajdzie inną pracę, taką, w której nie będzie nikogo narażał - piękne rozwiązanie, ale na ile możliwe do wykonania? A co do tego czasu? Dzieci głodne, komornik stały bywalec, kłótnie z żoną...
Fakt jest taki, że rzeczywiście nic go nie usprawiedliwia, bo jest winny w 100%, ale przynajmniej chce to jakoś naprawić.
Widzę, że dla niektórych ten film to tragedia grecka :)
Kierowca z Wrocławia pracuje w MPK od 4 lat jak wynika z artykułu. 4 lata x 12 miesięcy x 3000 zł wypłaty miesięcznej (mniej więcej) = 144 tys. zł Tyle kosztowało życie tego mężczyzny, który zginął na przystanku. Mogłem to być ja, mogłeś to być Ty. Każdy. Czy na tyle byś wycenił Swoje życie? Dla mnie moje jest bezcenne.
Nie zrozumiałeś mnie. Podajedz mi jakieś obliczenia i kwoty, tylko po co? Natomiast nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie co Twoim zdaniem powinnien zrobić ten chory na cukrzycę w tej konkretnej sytuacji.Może dlatego, że nie masz odpowiedzi ale skoro tak jest, to powinnieneś ostrożniej podchodzić do swoich oskarżeń i krytyki.
Dla mnie jest oczywiste że nie powinien prowadzić pojazdu.
Nie powiniem siadać za kółkiem znając zagrożenie jakie może spowodować.
To że tego nie zrobił to jest zwykłe lekceważenie dla cudzego życia i zdrowia.
A co bym zrobił na jego miejscu? Nie wiem. Ale tego wypadku można było uniknąć.
Mam do Ciebie taką prośbę. Wyobraź sobie że stoisz sobie na przystanku z dziewczyną i nagle wjeżdża w nią autobus komunikacji miejskiej i ona ginie. Jestem ciekaw jak byś zareagował.
a) uznałbyś to zdarzenie za nieszczęśliwy wypadek
b) szukałbyś usprawiedliwień dla kierowcy (czyli to co robisz teraz)
c) miałbyś inne zdanie - jeśli tak, napisz proszę jakie. Co byś czuł, gdybyś się dowiedział że kierowca ma cukrzycę i zasnął sobie.
Prosze, odpisz, bo tylko wtedy będę w stanie zrozumieć Twój tok myślenia.
Chodzi mi tylko o to czy zmieniłbyś zdanie i uważał że krytykowanie tego schorowanego kierowcy jest niewskazane, kiedy Twoja dziewczyna leżałaby tam w strzępach?
"Doskonale przeanalizował czy one są naprawdę dobre"? Poważnie?
Moim zdaniem on się nie zmienił dlatego, że zabił 7 osób, tylko dlatego że stracił żonę, poza tym jak widzisz, później biegnie do szpitala sprawdzić jakie są szanse tej dziewczyny z chorym sercem i gdyby udało się znaleźć innego dawcę, to pewnie zrezygnowałby z dalszego 'zabijania siebie samego' i 'ratowaniu naprawdę dobrych ludzi'. Chociaż ja oglądając ten film w ogóle nie zauważyłem ani nie odczułem, żeby ci ludzi byli jakoś specjalnie dobrzy, a już na pewno nie wybitnie, od kilka osób żeby zwiększyć zyski z filmu: matka z dziećmi bita/źle traktowana przez męża, samotna dziewczyna z chorym sercem, dla której nie ma nadziei i nagle pojawia się książę w lśniącej zbroi dając jej swoje serce, mężczyzna, który ma problem z ciałem (w tym przypadku nie ma sprawnych oczu). To wszystko porusza, ale zajrzyj głębiej i zobaczysz jakie to tanie g****. To nigdy nie miał być dobry film o cierpieniu, poświęceniu, współczuciu i miłości. Ten film od samego początku był produkowany na zarobienie jak największej ilości pieniędzy i niewiele poza tym.
Poza tym jakby naprawdę chciał pomagać ludziom, to kontynuowałby pracę, zarabiał pieniądze i przeznaczał je na pomoc potrzebującym przez resztę swojego życia. Głupi nie był, miał dobrze płatną pracę, dużo pieniędzy, mógłby zrobić milion razy więcej dobrego, niż zabijając się i oddając jakimś 7 ludziom części swojego ciała. To jest tak głupie, słabe i żenujące, że aż dziwię się, że ktoś ten film, a właściwie gniota kupuje.
Film dla naiwnych, jedynym człowiekiem jakiego znam, który świadomie oddał życie za innego był ojciec Maksymilian Kolbe. Kino naiwne, takiego bohatera po prostu naśladować się nie da.
"wybrał osoby w cięzkiej sytuacji zyciowej, doskonale przeanalizował, czy są one naprawdę dobre"
W dzisiejszych czasach większość ludzi jest w ciężkiej sytuacji życiowej, o ile nie skrajnie dramatycznej/umierającej z głodu itp. Uważasz, że jakaś przypadkowa matka bita przez męża jest w gorszej sytuacji niż matka w Afryce, której ze wszystkich stron wystają kości, jej mąż zmarł na AIDS zgwałcony przez gang rebeliantów, a ona mimo to pracuje, bo tak bardzo kocha swoje dzieci, że mogłaby umrzeć z głodu, byleby one miały co jeść. Świat jest pełen ludzkich tragedii, ale np. ta hipotetyczna wychudzona matka nie kupi biletu do kina, hollywood nie zarobi, więc tego w filmie nie pokażą, bo kto by to oglądał. Pokażą spasioną latynoskę, która wybrała sobie agresywnego męża, który ją bije (po cholerę za niego wychodziła? może jest idiotką?). Ale w filmie jest przedstawiona jako ta dobra, której NALEŻY SIĘ pomoc i na pewno wielu kobietom spodobał się ten wątek, mimo iż jest to totalna ściema.
Dalej. Mówisz, że główny bohater analizował ludzką dobroć. W filmie nie pokazali na czym to 'analizowanie' polegało, poza tym że obrażał tego ślepego przez telefon (nadal nie rozumiem czego miał dowodzić jego brak reakcji na obelgi, przecież nawet nie miał innego wyjścia, inaczej by go zwolnili). Poza tym większość ludzi jest dobra, przynajmniej z natury.
Skoro mówisz, że na całym świecie dzieją się takie rzeczy to czemu, jako przykład podajesz Afrykę, w której zasadzie dzieje się wszystko, co złe... Myślisz, że da się prześwietlić kogoś, może na początku nie bił jej, zresztą nieważne, nigdy nie zrozumie się ludzi maltretowanych przez innych, którzy mimo to nadal są ze swoimi katami. Co do analizy, według mnie dał narządy dobrym ludziom i chyba już nieważne, czy dał komuś super, hiper wspaniałemu, czy komuś z wadami. Pomógł im, polepszył ich zycie, czy jak to nazwać...
Podałem Afrykę jako przykład, jeśli chcesz podam też przykłady z pozostałych kontynentów, ale chyba nie o to chodzi ;) To że oddał narządy jest jeszcze ok, nie wnikam, ale dlaczego twórcy tego filmu przedstawiają go jako bohatera i męczennika? Przecież to on zabił 7 osób i żonę, bo 'pracował' prowadząc samochód. Oczywiście można wczuwać się w jego rolę, co byśmy zrobili na jego miejscu itd, ale to głupota. Tutaj lekcja jest jedna: trzeba UWAŻNIE PROWADZIĆ SAMOCHÓD, NIE ROZMAWIAĆ PRZEZ TELEFON PODCZAS JAZDY, A TYM BARDZIEJ NIE PISAĆ SMSÓW, bo może skończyć się to bardzo bardzo źle, a najlepiej w ogóle nie prowadzić samochodu jeśli jest się kretynem.
Mamy podobne zdanie. Nie mogę zrozumieć jak ludzie mogą widzieć W.Smitha w tym filmie jako pozytywnego bohatera. Gdyby im pokazać film z Hitlerem w roli głównej, który przez 1,5 godz tuliłby dzieci i uśmiechał się dobrotliwie, a pod koniec dać 30 sekundową sekwencję z obozów koncentracyjnych z planszą że to przez niego doszło do eksterminacji, po czym pokazać jak popełnia samobójstwo, ludzie uznaliby go za bohatera pozytywnego. Dla mnie to jest niepojęte.
I nie zabawa wypasioną komórką. Tylko ciągłe życie pracą, jego żona wspomina, że staje się pracoholikiem, podczas jazdy odczytywał jakiegoś smsa związanego z interesami, a nie grał w jakąś grę, czy sprawdzał funkcje telefonu.
1. Ja Twojej argumentacji nie kupuję. A jestem cięty na takie sytuacje bo jakbym nie uskoczył 20 lat temu wchodząc na pasy przy zielonym świetle, bo kretyn w beżowej ładzie chciał zdążyć przejechać, to dzisiaj byśmy nie rozmawiali.
2. Co do filmu - oglądam Smitha jak krzyczy na Harrelsona, potem wydaje rozkazy tej latynosce z dwójką dzieci - dla mnie jest postacią antypatyczną - a potem się okazuje że chce oddać swoje narządy potrzebującym, no dobry człowiek z niego - i potem kolejna volta dla mnie kiedy okazuje się że zamiast uważać na drodze, odbiera smsa. Przez taką ludzką GŁUPOTĘ są potem tragedie.
3. Gdyby nie zginęła w tym wypadku jego żona - nie byłoby żadnego samobójstwa.
1. Wnioskuję, że dla ciebie każdy (bez żadnych wyjątków), kto dopuści się wypadku jest kretynem. Nie usprawiedliwiam nikogo, ale należy dokładnie przeanalizować każdą taką sytuację.
Zapominasz jednak, że każdy z nas jest TYLKO człowiekiem i niestety popełnia w życiu mniejsze bądź większe błędy, zależy co z tym później zrobimy.
3. Skąd ta pewność??
1. Nie każdy. Jeśli zawiódł sprawny samochód - wtedy kierowca nie zawinił. Jeśli ktoś wbiegł nagle kierowcy na drogę - wtedy kierowca nie zawinił. Ale większość wypadków to brawura, nadmierna prędkość i alkohol. Ideałem wg mnie by było gdyby dwóch takich kierowców trafiło na drodze na siebie - im mniej ich na drogach tym lepiej. Ale niestety giną głównie zupełnie przypadkowe osoby.
3. pewności nie ma :)
1. Kierowca ma obowiązek sprawdzać czy samochód jest sprawny, a jak ma rozklekotanego trabanta, to jedzie wolno i ostrożnie. A najlepiej niech sprzeda samochód i pop**** piechotą.
2. Krzyczał na Harrelsona, bo chciał sprawdzić czy jest 'naprawdę dobry', chociaż ja nie wiem czy to dobroć tak pozwalać żeby inni na ciebie lali, czy raczej tchórzostwo i słabość. No ale publika to kupi, frajer nie odpowiada agresją na agresję, więc musi być 'dobrym człowiekiem'.
3. Jest pewność.
W 2 punkcie o jakie rozkazy chodzi ? Przecież chce jej pomóc, bo niebawem chłopak zatłucze ją na śmierć, to co miał piękną orację wygłosić przecież i tak nie wysłuchałaby jej. Narządy zaczął oddawać od razu po wypadku, tu pomyliłeś kolejność (o tę wątrobę chodzi). Nie wydaje mi się, że chodziło mu tylko o śmierć żony w wypadku, nie róbmy z niego takiego zwyrodnialca, fakt to dotknęło go najbardziej, ale pozostałe 6 niewinnych osób zginęło również - stąd próba pomocy innym 6. Każdy z nas miał taką sytuację, w której zostałby potrącony przez czyjąś lekkomyślność, ale nie podchodźmy do tego 'aż tak ostro' (nie mogę znaleźć lepszego słowa) ,bo równie dobrze każdy z nas może znaleźć się z drugiej strony i potrącić kogoś innego, nie bawmy się w sędziów i nie oceniajmy tak szybko. Może i ja popełniłam błąd, twierdząc, że odkupił swoje winy, ale na pewno próbował naprawić swoje błędy ...
@Kolorowanka123
Myślę że najbardziej podrażniło mnie to że przez cały film nie domyśliłem się, że to W.Smith spowodował śmierć innych w wypadku. Oglądałem film i byłem ciekaw czemu on się tak zachowuje, że wchodzi z butami w czyjeś życie wykorzystując pozycję urzędnika. I na koniec się dowiedziałem i zamiast mnie wzruszyć, bardzo mnie to zdenerwowało :)
Następna internetowa psycholożka: "widocznie jesteś nieempatyczny" nie droga koleżanko. Widocznie jestem doświadczonym człowiekiem a nie nastolatą i wymagam czegoś od filmu. Wymagam by role reżyser i aktor poprowadzili tak bym w każdej sekundzie czuł emocje bohatera, by jego los mnie przejął.. to wychodzi w milionie filmów w tym się nie udało.. ale jak jesteś łasą na takie patetyczne wstaweczki dziewczynką to film z pewnością do ciebie trafił :)
Dlaczego taka agresja w Wigilię ?:D Wyluzuj trochę, bo zachowujesz się, jakby tylko Ciebie życie ciężko doświadczyło ;) Zresztą ocena jest zawsze subiektywna. Ja czułam emocje bohatera (a raczej jego ból), Ty nie i nie ma, co dalej dyskutować o tym, bo racja jak d* każdy ma swoją. Nie mam zamiaru wyzywać się, bo nie na tym rozmowa o filmie polega. Pozdrawiam.
Lol.. gdzie Ty widzisz agresje? Masz jakieś problemy? Bierzesz leki? Nie obchodzę wigilii, mam mózg :)
To co napisałeś świadczy, że to Ty masz problemy, spróbuj je sam rozwiązać,:) No i nie biorę żadnych leków, Ty chyba zapomniałeś swoich wziąć, ale chyba już za późno i tak... Adieu.
Ile dzidziuś ma lat? Tornisterek do szkoły spakowany? Nie mów tak brzydko bo mama na dupę da!
Tak, bardzo źle w moim mniemaniu, wole kiedy nie prowadzi się mnie za rękę, nie wymusza emocji a rodzą się we mnie same w reakcji na bodźce z ekranu.. wtedy to są cenne emocje, skłaniające do refleksji, zostają na dłużej.. :)
Podaje jeden choćby w założonym temacie.. "odważna" ale są miliony takich filmów nietykalni, i love you philip morris.. setki setki..
Bez urazy ale Te wszystkie młodzi gniewni, Amelie i podziemne kręgi też są do bólu przewidywalne. Dlaczego więc mają 10 ,a ten 3?
Nie wspomnę już o banalnych historiach w tych filmach...
Masz prawo tak uważać.. dla mnie historie z tych filmów są niepowtarzalne i na zawsze odcisnęły piętno w moich emocjach.. w Twoich nie musiały.. podziemny krąg obejrzałem w dniu premiery.. w kinie.. i wgniótł mnie w fotel prozą życia.. i dla mnie nie był przewidywalny.. Amelia to po prostu piękna miłosna opowieść od zawsze tak właśnie widzę miłość więc i to do mnie trafiło.. młodzi gniewni to był bardzo przełomowy i emocjonalny film.. był przewidywalny.. ale za to jaki wstrzasający :)
No tak, ale podziemny krąg... No dobra, może ten film daje radę, choć na pewno nie jest to arcydzieło :) (Jak dla mnie oczywiście). Amelia to typowa historia o miłości, która wiadomo jak się skończy, a ja tam raczej inaczej sobie wyobrażam nieco miłość, może stąd ta różnica zdań :) A zaznaczmy, moim skromnym zdaniem, że w Siedmiu duszach mamy do czynienia z większą ilością emocji. Pisanie, że Will gra z jedną smętną twarzą jest dla mnie albo idiotyzmem albo pomyliłeś filmy;) Smutek, Radość, Szczęście, Niepewność, Nienawiść samego do siebie, Pewność tego co ma się zrobić, determinacja i wiele innych. A o pani Audrey w tej roli można śmiało powiedzieć, że zafundowała nam właściwie dwie "miny", smętna i radosna... A młodzi gniewni... No cóż, powstało wiele takich filmów, więc mnie jakoś nie zaskoczył... I nie zanurzyłem się głęboko w tych emocjach... Więc jedynie za Podziemny zwracam honor :)
Chyba jestem człowiekiem bez serca...nic się nie wzruszyłam, z całym szacunkiem dla Will'a Smith'a, ale przez cały film wyglądał tak jakby go ta nerka bolała co ją wycieli. A oprócz tego, że film nudny i przewidywalny to całkiem spoko :D