Jak dla mnie film jest arcydziełem, trzyma w napięciu do samego końca, posiada ciekawą fabułę,
ma świetnie wykreowany czarny charakter, postacie z którymi się utożsamiamy, i bardzo dobrą grę
aktorską ( Freeman + Pitt = mistrzostwo). Do tego jeszcze prywatne problemy bohaterów, dzięki
którym lepiej jest się z nimi identyfikować, oraz ponure deszczowe miasto które dodaje
mrocznego klimatu. Jest to również pierwszy film, podczas którego się bałem ( pod koniec filmu ) i
który zmusił mnie do refleksji nad popełnianymi przeze mnie czynami. Serdecznie polecam.
Zgadzam się z tobą, ale uważam, że mimo wszystko film był nierówny. Pierwsza połowa filmu (tak do 70 minuty - czyli do strzelaniny obok drzwi mieszkania mordercy) film był przeciętny, zaś końcowe 50 minut było wręcz genialne, a przyznanie się mordercy do swoich czynów i kontynuowanie jego gry było czymś wspaniałym. Trochę brakowało mi Paltrow, ale to nie ona grała pierwsze skrzypce w tym filmie.
Według was John Doe wygrał czy nie , bo przecież ostatni grzech - gniew nie został ukarany ? a Milles do końca filmu żyje
Trudno to stwierdzić. Doe przegrał bo nie zabił MIllera (gniew nie został ukarany jak to ująłeś), a z drugiej strony wygrał, bo gniew sam w sobie może być karą. Muszę się zastanowić o.o
ogladaliscie ten film czy nie? O to przeciez mu chodzilo - Brad Pitt mial sie do konca zycia gniewac i jednoczesnie zabic psychopatycznego morderce bo sam sobie ten morderca tez przypisywal grzech - zazdrość i za to chcial zginac. A wiec ukaral i siebie i Brada Pitta
Ok, ale i tak dla mnie zostaje jakiś taki zgrzyt, bo Mills został przy życiu, a wszystkie inne ofiary psychopata uśmiercał. To co napisałeś jest prawdą i oczywiście jest logiczne, ale jak napisałem dla mnie jest w tym lekki zgrzyt.
Według mnie wystarczającą karą dla Millsa było życie, w którym nie pozostało mu nic - stracił żonę, nienarodzone jeszcze dziecko, pracę, wolność. Ale przede wszystkim - to nie sama śmierć grzeszników była celem Johna, tylko - jak sam to w filmie powiedział - skrucha, którą zazwyczaj grzesznicy wyznają (na swoje nieszczęście) dopiero tuż przed śmiercią. Mills za kratkami na pewno będzie miał mnóstwo czasu na to, aby zrozumieć swój grzech i wyrazić skruchę.
Gdzieś na początku filmu pojawia się zdanie "Droga jest długa i ciężka, która z piekła wiedzie ku światłu." Droga Millsa będzie być może najdłuższa spośród dróg wszystkich ofiar, ale daje mu szansę odpokutować swoje grzechy. Wydaje mi się, że John w jakimś stopniu wierzył w Millsa, bo podkreślał przecież kilkukrotnie, że szanuje obu policjantów za to, co robią. I być może też dlatego, mimo grzechu gniewu, Mills został ocalony.
Świetna interpretacja. Jak napisał qbek pode mną ''..fajne w tym filmie jest to, że każdy może wyciągnąć inne wnioski.." Tak to prawda i dobrze, bo bynajmniej nie jest nudno i każdy może przeżywać ten film po swojemu, wyciągać naukę z tego filmu dla siebie.
oczywistą oczywistością jest to, że zabił bezbronnego człowieka na oczach świadków gdy ten był zakneblowany i związany, także gniew z pewnością został ukarany i nawet amerykańskie sądy i prawo po takim numerze Bradowi by nie odpuściły i pewnie trafiłby do paki, a tam wiadomo co by się z nim stało, także wg toku myślenia Kevina pewnie wygrał :)
wracając do filmu - super dograne szczegóły, film trzyma w napięciu nawet gdy się go widzi w powtórce na Polsacie ;)
ciekawe ciekawe wypowiedzi. Dzięki. Fajne w tym filmie jest to że każdy może wyciągnąc inne wnioski i inną nauke dla siebie . A wracając do filmu to oczywiście - doskonały, nic dodać nic ująć
Ale żona Millsa została zabita a przecież to morderca zazdrościł tego normalnego życia. Morderca w każdym razie zginął ale czemu zabił żone policjanta na darmo??
w takim razie wychodzi 8 morderstw:
grubas, adwokat, prostytutka, Mills(ale nie ofiara), on sam, ten człowiek co był przywiązany do łożka, żona policjanta, dziewczyna z odciętym nosem