Zabiłbym gnidę, choć uważam że jego przesłanie jest bardzo intrygujące i nie każdy widzi w tym sens. A potem strzelił bym sobie w łeb, bo zdałbym sobie sprawę że moje życie jest już gówno warte.
Tak było ponoć w alternatywnej wersji zakończenia. Ale fundował mu to Sommerset, nie Mills, co ciekawe. Zdaje się, że na pokazach przedpremierowych publika bardzo miała za złe reżyserowi takie zakończenie i dlatego jest to, co jest.
Ja bym podziękował facetowi, że uwolnił mnie od tej wstrętnej baby. Nie znoszę Gwyneth Paltrow!
Mill's strzelając Doe'owi w głowę oddał mu przysługę, a właściwie dokończył jego dzieło. Doe to doskonały przykład seryjnego mordercy - misjonarza. Tacy ludzie mordują tak długo, aż nie dokończą tego co udało im się zacząć (chyba, że zostaną w jakikolwiek sposob powstrzymani i odizolowani od społeczeństwa czy danej grupy społecznej na którą wydali swój ''wyrok"). Doe nie bał się śmierci - wręcz sam ją sprowokował. Dla seryjnego mordercy najgorszym zwieńczeniem dzieła jest uwięzienie do końca życia - często proszą o śmierć. Wiem, że łatwo spekulować, ale najlepszym rozwiązaniem byłoby powstrzymanie emocji i uczestniczenie w skazaniu mordercy na dożywocie. Musiałby żyć z porażką planu, który był celem jego istnienia.
Sommerset uświadamia to Millsowi: "Jeżeli go zabijesz, on wygra". Klasyczna sytuacja bez wyjścia. Doe dobrze skalkulował emocje młodego Millsa i to, że nie będzie się on w stanie powstrzymać. Sommerset prawdopodobnie zrobiły to, o czym piszesz...
Oglądałem ten film raz, ale nie do końca,bo mi się chciało iść spać. Poszedłem spać 1 godzinę przez końcem. Co się w tym czasie działo ?
Uświadamia, bo jednym z celów ukazania w filmie tej sytuacji była gloryfikacja lat doświadczenia i wynikającej z tego wiedzy oraz opanowania charakteryzującej Sommerset'a - czyli przykładnego agenta FBI swobodnie posługującego się profilowaniem psychologicznym seryjnych morderców;) Film powstał w oparciu o wskazówki Roberta Ressler'a - jest pod tym względem dopracowany do perfekcji. Jedynie "Milczenie owiec" w równym stopniu oddaje rzeczywistość charakteryzującą tę wąską grupę społeczną;)
Właśnie, sytuacja nie ma dobrego wyjścia. Jestem pewna że jakbym nie zrobiła tego co on to chyba bym żałowała bardzo bardzo długo. Gdyby to było możliwe to kazałabym komuś innemu go zabić żeby nie miał takiej satysfakcji.
kazać komuś innemu hhhmmm to by może by i było rozwiązanie...ale ciezko mi jest powiedziec ,co bym zrobil***ale chyba bym mu zycia nie odebrał...nie wiem
jeśli o mnie chodzi to bym go nie zabiła, ale skazała na męczarne, jakieś tortury czy cokolwiek co pozwoliłoby mu cierpieć przez długi czas
Nie zabiłabym go. Taki człowiek jak on zasługiwałby na coś gorszego. Uśmiercając go David wyświadczył mu wielką przysługę. Myślę, że bym go wykastrowała, pobiła itd. a potem z pewnością trafiłby to więzienia. To byłaby idealna kara dla takiego typu człowieka. Mimo to rozumiem Millsa. Wiem, jestem nieco okrutna, ale dla takich ludzi nie mam współczucia.
znając siebie pewnie bym zrobił to samo...Ogólnie przez to co Mills zrobił doświadczyłem najbardziej wkurzającego mnie zakończenia w histrorii.Czasem jednak mówię sobie że to może trick reżyserski i on naprawde psychola nie za**bał tylko strzelał obok by się uspokoić.Najchętniej zrobiłbym to co delila a na koniec powiedziałbym że "chcę żeby cierpiał...Gnijąc w więzieniu ze swoim chorym przesłaniem".Choć trzeba Johnowi że nieźle taktycznie rozegrał swoją grę...
Właśnie wstawiłem 9 przez tego psychola Doea (David czemu go zabiłeś !!!!....Tak może pokusił bym się o 10 !!!!)
grrrrr....
Choć znów przyznaje John że świetnie to rozegrałeś ...Mimo iż jesteś psychicznym draniem.
Szacunek dla Kevina Spaceyego i jego kreacji ;-)
Spacey świetnie zagrał, to wyczyn z taką postacią. Ale cóż... dobry aktor, dobra postać, dobry wynik.
Ja również bym go nie zabiła. Jednak gdyby reżyser nie zdecydował się na śmierć Doe, nie byłoby to tak prawdziwe.
Hej, psychopata zaciukał mu żonę! Jedyne wsparcie, jakie miał. Kogoś, dla kogo żył, dla kogo wracał, z kim chciał założyć rodzinę i z kim zaczął ją zakładać. Miał żonę, z którą kupił dom, dla lepszego życia, przyjął nawet posadę w nowym mieście - gdyby Wam tak niesamowicie ważną osobę zamordowano w brutalny sposób, a morderca mówiłby Wam prosto w oczy jak ta osoba cierpiała (nie mówiąc już o tym, że w przypadku filmu to Doe uświadomił Millsa, że jego żona była w ciąży), dalibyście radę po prostu darować mu życie?!
Psychika robi swoje.
Ja bym nie zabiła, ale patrząc jako osoba trzecia.
Gdybym była na miejscu Millsa, gdybym stała nad mordercą z załatowaną bronią, strzeliłabym. Nawet, jeśli psychopata tego chciał i oczekiwał. Bo psychika nie pozwoliłaby mi oddać oprawcy ukochanej osoby w cudze łapska.
Szczerze? Dziwię się, że Mills zaraz po oddaniu strzału nie wpakował sobie kulki w głowę.
Zabił go... i dobrze.
Myślę że większość z nas na miejscu Millsa mogłaby zrobić to samo.Mills miał broń i zawód policjanta, który przygotowuje do tego że należy czasem oddać strzał.No i taka sytuacja.W sumie to nie ma się co dziwić.Czasem tylko myślę czy Somerset nie mógł się odważyć i wytrącić Davidowi broń z ręki.Joe być może zasłużył na taki los ale czy np dożywocie nie jest gorszym wyrokiem dla kogoś takiego jako Doe.Skazując kogoś na śmierć nie dajemu komuś szybciej wolności ?.
John Doe-inteligenty grać w grze śmierci
Gdyby Somerset wytrącił broń Millsowi, myślę, że mogłby być tylko gorzej. Ale nie ma co gdybać, w końcu to film.
Owszem, to dożywocie byłoby karą, zgadzam się. A nie śmierć, której Doe był pewien.
Ale w końcu cała heca polegała na idealnie skonstruowanym planie morderstw. Gdyby Doe mylił się, mówiąc, że "do odkrycia zostały jeszcze dwie ofiary", nie nazwalibyśmy już go takim geniuszem.