Na zajęciach omawialiśmy ten film, i ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że ma on drugie dno.. Choć jak dla mnie jest to nadinterpretacja naszego cwiczeniowca... W skrócie, jest to film, w którym powinno się zwrócic uwagę na dzieci, o których jest mowa trzy razy, jak również na mordercę, który jest everymanem. Wszyscy przeważnie skupiają się na grzechach, a tak naprawdę, to są one tyko tłem.
PS. Takie rzeczy tylko na polonie:)
A mógłbyś jaśniej? Dlaczego niby morderca jest Everymanem i co z tego, że o dzieciach jest mowa 3 razy?
Mężczyzna jest everymanem, ponieważ po pierwsze- może byc on każdym, w filmie jest mowa o tym, że zrobił coś sobie z opuszkami palców i przez to nie zostawia śladów (nie pamiętam dokładnie co, czy umoczył je w jakimś kwasie, czy obciął je sobie), po drugie- morderca walczy (oczywiście w dośc nietypowy sposób, gdyż zabija ludzi) z apatią panującą wśród społeczeństwa. Każdy z nas myśli to samo o apatii, jednak on (morderca) wybiera bardzo drastyczne środki. Poza tym, William( główny bohater) też walczy z apatią, można nawet powiedziec, że Ci dwaj mężczyźni myślą w podobny sposób, co widac w scenie w samochodzie, gdy rozmawiają. Co do dzieci: cały film skupia się na nich, W filmie mowa o dziecku Williama, który przyczynił się do aborcji ciąży swojej partnerki, jak również o śmierci dziecka i matki, gdzie dziecko było ofiarą śmiertelną. Jest do odwołanie do Abrahama i Izaaka. Film jest naprawdę bardzo precyzyjnie skonstruowany. Oczywiście, to tylko wizja mojego cwiczeniowca :)
btw, "mogłAbyś" :D
wydaje mi sie, ze nieco przesadzil z wnioskami
na tej zasadzie jak tu niby jest odwolanie do abrahama i izaaka, tak samo mozna w kazdym filmie dopatrzyc sie wszystkiego
uwierz mi, ze w taki sposob potrafilbym dorobic glebie i ideologie nawet do takich perelek jak "jesus christ vampire hunter"
chociaz co do sceny w samochodzie, ja odnosilem wrazenie, ze william jakoby przyznaje mordercy w pewnym stopniu racje, nie chodzi mi o pochwalanie metod oczywiscie ale wydaje sie, ze boli go to samo
z tym, ze bohater nie walczy, jak piszesz, z apatia a raczej zostaje bierny w przeciwienstwie do johna doe i raczej sie poddaje,od poczatku widac, ze zgadza sie w glebi serca z tym o czym mowi john ale jest postacia zrezygnowana, ktora przyjmuje swiat taki jaki jest i poprostu poddaje sie
tak, też mi się wydaje, że trochę przesadził. Tak czy inaczej, chciałam się podzielić jego spostrzeżeniami, ponieważ niektóre są trafne :)
i muszę przyznać Ci rację, że w sumie, to William zostaje bierny dlatego, że nie wie w jaki sposób mógłby z tą apatią walczyć.
A ja myślałem że to oczywiste że chodzi o psychikę tego mordercy a zabójstwa to tylko potwierdzają.
Chodzi o jego psychikę, bo tak naprawdę dotyczy to wszystko wizji społeczeństwa. Facet miał wszystko, był i bogaty, i mądry, ale nie mógł patrzec na to, jak postępują niektórzy ludzie. Sam przy tym postąpił źle, ale była to próba zwrócenia uwagi na okropne wady społeczeństwa. (Nie myśl tylko, że go bronię, bo tak nie jest:D).
nie sądzę że go bronisz masz rację, ale po głębszym zastanowieniu myślę że chodziło o dwóch bohaterów policjantów i o psychikę Davida jak on zachowywał się w czasie śledztwa i jak się zachowywał Wiliam dwie przeciwstawne postacie
jak dla mnie to chodzi o wiele rzeczy na raz - film nie musi być jednopoziomowy, ten zdecydowanie nie jest i chwala mu za to : ) mamy tutaj motyw typowego filmy sensacyjnego - owych dwóch policjantów, ich odmienne podejście i metody. Mamy bardzo zawiła psychikę mordercy. Mamy motyw bardzo społeczny - grzeszność, apatię, zobojętnienie społeczeństwa i jego jednoczesne zepsucie. Na dodatek - motyw dzieci (bardzo ciekawe spostrzeżenie muszę przyznać!). No i to ciekawe uczucie na koniec filmu, którego przynajmniej ja doświadczyłam - czy cel uświęca środki? Nie można powiedzieć, żeby John nie miał racji... społeczeństwo jest zepsute, zobojętniałe, dawno porzuciło swoje przekonania, dobre obyczaje... Ale sposób w jaki próbował on otworzyć oczy ludzi był niedopuszczalny... To mi się fajnie kłóci ze sobą : )
stwierdzenie typu "chodzi o psychike mordercy" moze znaczyc wszystko i nic
a co do tego mordercy, dobrze facet mial niby jakas ideologie i mial jakas tam racje ale co z tego jesli byl wariatem? moje odczucia? coz, facet inteligentny, charyzmatyczny, swietnie zagrana postac w dodatku wiec ciezko go nie lubic
ale popatrzcie na to bardziej "realnie", facet byl psycholem,
piszesz : "czy cel uświęca środki?" , wyobraz sobie, ze ktos z Twoich bliskich staje sie ofiara takiego czlowieka, potraktuj tych anonimowych ludzikow na ekranie jakby to byli prawdziwi ludzie, no wiec jak mozna zadac takie pytanie?
Nie zaprzeczam że to człowiek chory psychicznie, chciałam napisać tylko że w tym szaleństwie jest metoda - cel niby byl dobry. A że cała reszta popaprana... właśnie dlatego napisałam "czy cel uświęca środki" i oczywista odpowiedz w kontekście tego filmu - nie : )
Dokładnie, jakiekolwiek popieranie tego mordercy, to hipokryzja. Takie myślenia, to po prostu relatywizm moralny. Można zabijać złych, ale jego zabijanie, już nie czyni go złym? Robił to samo, co jego ofiary - czynił zło. Zło jest złem, bez względu na to, do czego jest środkiem.