Film ten po raz pierwszy oglądałem stosunkowo niedługo po jego powstaniu. Miałem może 13-14 lat, rodzice mieli kasetę wideo, którą sobie obejrzałem, jak byłem sam w domu. Oczywiście film wywarł na mnie ogromne wrażenie, szczególnie zaś jego zakończenie. Natomiast ilekroć próbowałem oglądać film potem, to specjalnie mnie jakoś nie ruszał. Ot, solidny kryminał/thriller. Atmosfera wcale mnie nie wciągała, a zakończenie przecież już znałem. Nie wiem, czemu obraz ten okazał się dla mnie filmem w zasadzie jednorazowego użytku, skoro wszyscy wokół twierdzą że to takie arcydzieło, a i ja sam kiedyś bym był skłony z tym się zgodzić.
No i mam problem z oceną. Obecne 7/10 oddaje mój obecny stosunek do "Siedem". Tym niemniej mam pewne wyrzuty sumienia związane z nieumiejętnością uwzględnienia w ocenie tego niesamowitego wrażenia po pierwszym obejrzeniu...