Siedem

Se7en
1995
8,3 634 tys. ocen
8,3 10 1 633751
8,4 78 krytyków
Siedem
powrót do forum filmu Siedem

Obejrzałem ten film dopiero raz, ale mam taki wniosek, głównym złym charakterem był nie
John, ale Mills. John był gościem który miał ideę naprawienia świata, zwrócenia uwagi ludzi na
ich słabości, tylko że wybrał najgorszy z możliwych sposobów, a dodatkowo przez większość
filmu poznajemy go jako tego nieuchwytnego przestępce gdzieśtam się chowającego, a w
większości filmów tego typu morderca zawsze zły policjant zawsze dobry. Bardzo ważna jest
rozmowa pod koniec filmu, w radiowozie, kiedy John mówi coś takiego, że wie, że Mills z
chęcią by go zabił. gdyby nie groziły mu za to konsekwencje. To że później Mills go zabija, jest
wg mnie usprawiedliwione, ale nie jest usprawiedliwiona cała jego postawa i moralność którą
poznajemy w trakcie filmu. Somerset jest z kolei dobrym charakterem, który zgadza się w głębi
duszy z ideami Johna, jednak zdecydowanie potępia realizację jego celów. Podsumowując,
wg mnie główne przesłanie filmu jest takie, że czasem oceniamy innych, nie zdając sobie
sprawy, że sami robimy źle. Co o tym myślicie?

JohnG_filmweb

Ciekawe, trafne spostrzeżenia. Według mnie, Somerset- tak jak już wspomniałeś- był dobrym człowiekiem. W głębi serca czuł, że to, co robi John ma sens. Pomysł był dobry, ale jego wykonanie- zbyt kontrowersyjne i dosłowne. Wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę było siłą destrukcyjną, pozorną kontrolą, nad którą ciężko było zapanować. Somerset nie godził się na zło tego świata, ale je tolerował, pozostawał bierny, chciał odgrodzić się od problemów, spróbować o nich zapomnieć i udawać, że ich nie zauważa. Myślał, że odejście z pracy mu w tym pomoże. Jednak tak naprawdę starszy detektyw kochał swą pracę, nie potrafił żyć bez adrenaliny, to był jego żywioł. Wmawiał sobie, że rezygnuje z powodu wewnętrznego buntu, ale tak naprawdę nie chciał przyznać się do tego, że to, z czym na co dzień się stykał, jest sensem jego życia.

Co do Millsa, muszę przyznać, że był złożoną postacią. Nie interesowali go inni ludzie, ich postępowanie czy idee. Uważał, że jeśli ktoś zabił, musi go spotkć to samo (oko za oko, ząb za ząb) i nie należy z tym się cackać. Był pewny siebie i swoich kompetencji; sądzę, że w jego drabienie aspiracji kariera stała na wyższym szczeblu niż rodzina. Nie spostrzegł, że dzieje się coś złego, a działo. Kobieta nie czuła się szczęśliwa w nowym domu, nie potrafiła się zaaklimatyzować, odnaleźć w środowisku. Mimo wszystko godziła się na tę sytuację, aby nie urazić męża, wiedziała bowiem, że ta praca wiele dla niego znaczy. Była gotowa na poświęcenie.

Myślę, że nie można przypiąć głównym bohaterom łatek- ''zły'', ''dobry''. Każdy z nich był inny, każdy miał swoje zalety, jak i wady. Zaletą Johna było dostrzeganie zła i próba aktywnego zwalaczania go. Niestety, sposób wykonania nie należał do najlepszych. Somerset był z kolei dobrym człowiekiem, również zauważał otaczające go zło, ale nic z tym nie robił. Był policjantem, tropił przestępców, ale nie dawał nic z siebie, zachowywał bierną postawę. Gdy udało mu się wykonać zadanie, był zadowolony. Gdy się nie powiodło, zachowywał się neutralnie. Co do Millsa, jego zaletą była z pewnością pewność siebie i bezkompromisowość. Był człowiekiem zaradnym, gwałtownym, ale jednocześnie bardzo aktywnym. Nie zgadzał się z Somersetem, gdy ten nie pozwolił na wejście do mieszkania Johna. Można powiedzieć, że młody detektyw był naprawdę inteligentny. Nie zważał na służbistę Somerseta. Gdy widział winowajcę, potrafił sprawić, aby dopadła go sprawiedliwość, nie dając się porwać formalnej biurokracji i kodeksowi. Nie interesowały go jednak pobudki wykonawców danych czynów. Widział zło, ale je akceptował. Wiedział, że światem rządzi dualizm. Skoro istniało dobro, zło było czymś normalnym. Tropił przestępcę, łapał go, zamykał śledztwo, zaczynał kolejny rozdział.
Moim zdaniem, przesłaniem filmu jest próba zwrócenia uwagi na otaczające zło i pokazanie różnych sposobów obchodzenia się z nim.
Ojej, ależ się rozpisałam.