Brad Pitt beznadziejny, zakonczenie Ernestem Hemingwayem...szkoda, ze Gombrowicza albo Kafki nie zacytowali.
Dwoch detektywow - Jeden prosty, impulsywny, duren ktory czasem jednak ma racje pod jakims wzgledem- Drugi przesadnie madry, przezyl swoje, ma ostrozne podejscie do wszystkiego. Kontrast i zwiazek pomiedzy tymi dwoma postaciami jak najbardziej zdrowy i logiczny dla filmu. Tyle ze ten scenariusz...nie mozna tego bylo napisac bardziej elegancko jak np. w serialu Detektyw (1 sezon) u Nica Pizzolatto? Dlaczego Brad Pitt musi byc taka rozj**bana panikara? Nawet jesli panikara byla zamierzona, to byla to najslabsza tekstowo jaka udalo mi sie zobaczyc.
Napisze tylko to, bo wyczerpalam swoj limit czasowy na dzis wieczor przez ten fantastyczny, zjawiskowy film.