Nie wiem jak bylo w momencie premiery ale wyraznie sie zestarzal, w wielu momentach jest strasznie nawiny a i sam plot twist (ktory jest w sumie takim srednim twistem bo w zasadzie nic istotnego sie nie zmienia, morderca dalej wykonuje swoj plan) tez sredni, domyslec sie mozna po akcji jak Doe wpada na komisariat ale do konca mialem nadzieje, ze stanie sie cos innego, nie wiem, ze John nastawi dwoch glownych bohaterow przeciw sobie i wmowi postaci granej przez Pitta ze tak na prawde morderca to Freeman. Albo, ze w tym miejscu na pustyni zakopal bombe. No i w jaki sposob ogarnal kuriera w pare godzin i w jaki sposob owy kurier nie widzial w tym nic podejrzanego.
Moim zdaniem bomba na pustyni to absurdalny pomysł i właśnie wtedy film można by nazwać naiwnym. Takie zakończenie jest idealne (dopełnienie dzieła). No i co do kuriera to myślę, że nie ma takiego na świecie, który po pracy lub nawet w jej trakcie nie dostarczyłby przesyłki za którą ktoś zapłacił mu 500$
jest tak czy siak naiwne i faktem jest to, ze okrutnie sie zestarzal. Dzis wzbudza raczej usmiechy politowania niz wywoluje faktyczne napiecie.
Nie faktem a twoim subiektywnym odczuciem. U mnie nie wzbudził najmniejszego uśmiechu politowania - , ''nie wiem, ze John nastawi dwoch glownych bohaterow przeciw sobie i wmowi postaci granej przez Pitta ze tak na prawde morderca to Freeman''. Skąd miał to wiedzieć, to jak ograł dwie postacie jest świetne.