Siedem to film, który potrafi zaciekawić widza od samego początku, wciągnąć go w mroczną historię wymyśloną przez jego twórców. Film ten zobaczyłem dopiero na kasecie, ale dzięki jego wspaniałej fabule i świetnych w swych rolach- Pitt'cie ( choć nie jestem jego fanem ) i Freeman'ie, siedziałem kompletnie odizolowany od tego świata, wpatrzony tylko w ekran telewizora ( a podobne zachowanie objawia się u mnie i to tylko rzadko w kinie). I jeśli nawet ma on pewne niedociągnięcia ( o których pisze Sauron ), to ostatnie 15 minut wynagradza wszystkie wcześniejsze błędy. Ta zaskakująca końcówka, w trakcie której po prostu opada szczęka, tworzy wielkie arcydzieło, dlatego ocena nie może być inna jak 11!) . Po obejrzeniu Siedem ciężko wymagać od reżysera stworzenia czegoś równie genialnego, lecz w innych filmach Finchera- Gra, Obcy 3 widzimy tę cząstkę geniuszu Mistrza. Moim zdaniem nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa, więc ze zniecierpliwieniem czekam na Fight Club