klasyk odświeżony choć znając końcówkę, już takiego wrażenia robić nie może i pojawia się pytanie czy nad zakończeniem filmu nie można było się dłużej zastanowić aby było zgodne z przesłaniem filmu i , że KAŻDA podkreślam KAŻDA z głównych postaci filmu ginie za swój GRZECH ( włącznie z żoną Millesa- w filmie za żaden grzech nie zginęła bo go nie popełniła a także detektywem Sommersetem- sic! )
i jakże postać Johna była by wymowniejsza gdyż on w tej całej mojej( nie wiem może taka istniała i wśród producentów) wersji nie popełniłby żadnego z 7 GRZECHÓW głównych o których film prawi, jedynie grzech zabójstwa ofiar 7 grzechów a co za tym idzie wydźwięk takiej postaci, która niejako nawraca grzeszników a sama nie grzeszy byłby zgodny i piorunujący...
można było połączyć grzech NIECZYSTOŚCI ze zdradą żony Millesa...z sommersetem
byłem niemal pewien, że po tym ich spotkaniu w barze taki scenariusz może mieć miejsce i wtedy następują grzechy:
pycha/ piękna dziewczyna pokrojna ( jak w filmie )
lenistwo/ ten zdechlak diler/ćpun ( jak w filmie )
obżarstwo/ grubas ( jak w filmie )
chciwość/ prawnik ( jak w filmie )
i zaczynamy najlepsze:
NIECZYSTOŚĆ- żona za zdradę milesa z sommersetem- ginie zabita jeszcze przez Johna ( alternatywa )
ZAZDROŚĆ- Sommerset- zazdrości Millesowi żony ( alternatywa )
GNIEW- Millesa gdy w finalnej scenie dowiaduje się, że RAZ- ginie jego żona i dziecko i DWA- dowiaduje się, że zdradzała go z sommersetem i to swój gniew wyładowuje albo na sommersecie(lepsze bo to on naprawdę w mojej symulacji popełnia grzech zazdrości ) lub na Johnie ( za zabicie żony- wersja gorsza bo John nauczał i żadnego z 7 grzechów głównych nie popełnił )
w końcu Milles albo strzela sobie w łeb lub żyje ( to bez różnicy bo i tak otrzymuje karę )
zdaje sobie sprawę , że motyw zdrady mógłby nieco zmienić obraz filmu, ale zakończenie filmu było by jeszcze bardziej piorunujące gdzie de facto wszyscy wydawałoby się pozytywni bohaterowie popełniają grzech i za niego odpowiadają a główny "morderca" JOhn pozostaje przy życiu
czyż nie lepiej? a może była taka wersja zakończenia? no i w tym przypadku odpada postać prostytutki
Mam podobne odczucia o czym wspominałem w poprzednim wątku. Jest niedosyt tego finału historii.
No właśnie nie! Cały myk polega na chorym rozumowaniu Johna Doe. On sobie wszystko zaplanował. Może chciał udowodnić, że nawet prawy człowiek może popełnić straszny grzech i w swoim chorym umyśle postanowił "ofiarowac swoje życie w imię prawdy"? Cholera go wie... Zakończenie wg paulsparta wydaje mi się trącić myszką, zrobiłby się z tego taki ot przewidwalny dreszczowiec: żona zdradza - ginie, Sommerset zazdrości- ginie, Mills w gniewie zabija...nie nie nie. O ileż bardziej Fincher zaciekawia nas końcówką, w której John Doe daje się aresztować i niby wszystko już się wyjaśnia, a my jednak dalej myślimy "Yyyy...hmm...nie nie, coś mi tu śmierdzi" i bach, nagle scena na pustyni. Dla mnie majstersztyk. Pozdrawiam ;)
Zgadzam się z przedmówcą. Nie rozumiem rozczarowań i poczucia niedosytu odnośnie zakończenia. Wersja alternatywna byłaby zbyt przewidująca. Poza tym spotkanie żony Millsa ze Somerstet'em nawiązuję do zakończenia - rozmawiali o dziecku, o tym, że jeżeli Millsowi nie byłoby dane wychować malca, lepiej, żeby o nim nawet nie wiedział - tutaj policzek wymierzony Doe przez Somerstet'a wyraźnie przywołuję ową rozmowę.
Każdy w filmie ginie za swój "grzech", w takim razie za jaki grzech zginęła żona Millsa? Joe żadnego z 7 grzechów w filmie nie popełnia, dlaczego więc ginie? te co by nie mówić duże nieścisłości można byłoby rozwiązać takim zakończeniem o którym wyżej wspomniałem
Żona Millsa umiera za Gniew meża (dokładniej mówiąc to kara dla millsa), a Doe za zadrość proste. Wszystko jest dokładnie przemyślane i sensowne. A co do Twojej wersji to co John Doe na rok wcześniej miał przewidzieć, że żona detektywa prowadzącego zdradzi go z partnerem i jeszcze, że ten detektyw ich zabije za to? Przecież to nie byłby przejaw żadnego geniuszu a tylko i wyłącznie dzikiego szcześcia i durnego rozwiązania w scenariuszu. To zakończenie było dużo lepsze bo dużo mniej wymagające. Doe zazdrościł normalnego życia (tu pasuje po prostu najbliższa detektywowi osoba), a zemsta za nią jest pewnym elementem ryzyka ale stosunkowo niewielkim.
no to duża nieścisłość i cała układanka Joe i twórców scenariusza sypie się jak domek z kart. GNIEW okazuje Milles i karą dla niego jest śmierć żony i dziecka, ale w takim razie dlaczego ona ginie skoro żadnego grzechu nie popełnia?
Ginie dziecko, które jest jak gdyby częścią Millsa. Można też podciągać cierpienie Millsa po stracie rodziny jako powolną śmierć psychiczną, ale to już bardziej naciągane.
Przecież Millesa spotyka kara za jego grzech- jest nim chociażby życie bez rodziny, ewentualne załamanie nerwowe i późniejsze samobójstwo, to wiemy. Wyraźnie pytam się natomiast o jego żonę- każda z postaci w filmie ginie za swój popełniony grzech a ona zginęła nie popełniając żadnego grzechu co stoi w sprzeczności co do samego tytułu "7" odnoszącego się do 7 grzechów głównych za które kary mają ponieść tych grzechów "twórcy" a wśród nich sam wykonawca planu ( Joe )- grzech zazdrości