Murzyn, japończyk i indianin jako kowboje ratują białych niewolników kopalni przed białym kapitalistą. Ponadto religijność jednego z białych bohaterów, przy tym jedynego w grupie morderców indian jest pokazana w karykaturalny sposób, tak jakby wiara w Boga była w tamtych czasach czymś niespotykanym. W filmie padają takie określenia jak rasizm i strajk - na dzikim zachodzie słowa nieznane. Gdy bohaterowie zagryzają coś co nie przypomina ani serca czy wątroby upolowanej sarny nie widać kropli krwi.
Twórcy tak się zapędzili, że wpadli we własne sidła lewicowej poprawności, stworzyli film rasistowski, ksenofobiczny, homofobiczny pełen przemocy i mowy nienawiści, zamiast pokazać kowbojów jako gejów, którzy w tęczowych koszulkach z napisem KON-STY-TU- CJA organizują marsz gejów i lesbijek i wszystsko było by zgodne z obowiązującym marksizmem kulturowym.