Siedmiu rewolwerowców chroni wioskę przed uzbrojonymi złodziejami. Niczym "Siedmiu samurajów" z tym, że na dzikim zachodzie. Jak się nie ma dobrych pomysłów to trzeba przerabiać czyjąś twórczość.
Film jest bardziej Remajkiem Siedmiu Wspaniałych z 1960 którzy z kolei byli Remajkiem Siedmiu Samurajów
To co powiesz o Tarzanie, Draculi, Frankensteinie, Zorro, Robin Hoodzie, Królu Arturze, itp.? Po prostu ludzie (w tym i ja) lubią to, co już znają.
Na wstępie chcę zaznacz, że nie wszystkie remaki są słabsze, ale doświadczenie mi mówi, że w 80% przypadków niestety nowsze wersje nie dorównują oryginałowi. Nie mówię, że powinni przestać kręcić remaki. Wielokrotnie zasiadałem do jakiegoś odnowionego projektu z motylami w brzuchu, z oczekiwaniami świetnej zabawy a po seansie motylki odlatywały i zostawał niesmak pt. Jak można to było tak zepsuć. Chodzi mi o to, że dobra baza nie stanowi całkowitego sukcesu. Porównajmy Oldboya JAP i Oldboya U.S.A. Tragedia to co zrobili Panowie z Hollywood. Draculę oglądałem zarówno z 1931r. z Belą Lugosim jak i Garego Oldmana z 1992r. i Historię nieznaną a nawet i podpiął bym pod tą tematykę Van Helsinga. Żadnej z tych pozycji nie mogę wrzucić do jednego worka. Inny styl opowiadania historii. Nie jestem osobiście fanem powielania jednego wątku ale muszę przyznać, że nie raz byłem zaskoczony nowszą wersją. To tyle. :)
Nie ma co liczyć na to, że współczesna widownia sięgnie po film sprzed 60-80 lat, nawet najlepszy w owych czasach, dlatego powstają remaki, dla nowych widzów, nieznających oryginału. Ewentualnie nowi twórcy chcą opowiedzieć daną historię po swojemu.
Oczywiście ja tego nie neguję w żaden sposób. Jeden lubi jak mu ciepło inny jak mu śmierdzą nogi;) Szkoda tylko, że w dzisiejszym kinie 70% twórczości jest poniżej jakiegoś określonego poziomu i to najbardziej boli:( Sam jestem przykładem, który musi teraz wracać do starych filmów i reżyserów bo wcześniej jakoś mi się nie chciało oglądać filmów sprzed 30-40 lat.