Opis raczej średnio zachęca, ale trzeba przyznać, że film produkowany przez reżysera "Labiryntu fauna" (7+/10) jest jednym z najlepszych horrorów ostatnich lat. Nie jest to żaden denny teenslasher a'la "Krzyk" czy kolejny amerykański remake azjatyckiego przeboju, tylko prawdziwa uczta dla fana filmów grozy. Batona w rewelacyjny sposób buduje napięcie oraz klimat, pomagają mu w tym również bardzo dobre zdjęcia, świetna scenografia oraz niezwykle klimatyczna muzyka. Co prawda w niektórych momentach przeszkadzała moja koleżanka, która na każdej scenie podskakiwała i zakrywała oczy, dwie tępe cipy, które siedziały za mną i coś tam pierdoliły (na szczęście zamknęły się po moim dissie "zamknąć kurwy ryje" <faja> ) oraz wiertarki, z budującego się obiektu obok kina. Dobra, wracając do filmu - wiele osób porównuje go z ostatnim dziełem Del Toro (nie chodzi mi o "Hellboya 2" :P ), ja bym raczej napisał, że bardziej kojarzy się z "Innymi". Podobny klimat, również dotyczy dzieci oraz duchów, do tego, tak samo jak w filmie Amenabara, przez całą projekcję nie spotykamy żadnych potworów, skrzydlatych dziwadeł etc. Główną rolę gra tu klimat, hałas, dobra gra aktorów oraz kamera, która świetnie oddaje klimat sierocińca (swoją drogą chciałbym mieszkać w takim budynku). Jednakże kilka rzeczy mi nie spasowało. Motyw z św. Antonim był kompletnie niepotrzebny, przemowa egzorcysty banalna aż do zrzygania, do tego beznadziejna końcówka, która niweczy wszystko. Miało chyba wyjść coś w stylu endingu do kinowej wersji "Silent Hilla", ale rezultat jest dużo gorszy. Mimo to i tak warto się na "Sierociniec" wybrać, kolejny dowód na to, że kino latynoskie jest najlepsze na świecie ;) 7+/10