Szukałam w filmie jakiejś wesołej sceny ale niestety nie znalazłam, uważam że powinien ktoś
zmienić to czym prędzej:D
ty mówisz poważnie, czy tylko się zgrywasz? ja trafiłam na publiczność, z którą co chwilę z czegoś się podśmiewaliśmy... i z sytuacji, i z tekstów... zresztą sami aktorzy w materiałach promocyjnych podkreślają, że zależało im na zagraniu z zabarwieniem komicznym... moim zdaniem wyszło im cudownie
i ja trafiłam na taką publiczność.... ja bym ten film zakwalifikowała do czarnej komedii/ tragikomedia (jak doczytałam poniżej),( z każdą sceną rodzinne fail'e w głębokim stadium..).Julia Roberts- świetnie zagrana rola, chociaż mam wątpliwości co do oscara.
Rdzenna Amerykanka ze wszystkich bohaterów zachowała się najnormalniej. W odróżnieniu od Amerykanów napływowych, gdy widzi pedofila to bierze łopatę i wali go po grzbiecie a nie stara się to jakoś zracjonalizować i wytłumaczyć jak reszta tej walniętej rodzinki Westonów.
Też się brechtałem:)
wiele było ;) ale nie chce mi się przytaczać . Wiadomo , że głównie był to dramat
szczerze mówiąc to po zwiastunie spodziewałem się bardziej komedii a mniej dramatu. a tak oprócz tej sceny z mięsem to inne zabawne momenty to raczej były gorzkie ;) Ale chodzi o to, że jak wyszukuję na FW komedii to wyskakuje też ten film
Ktoś, kto żyje w normalnej rodzinie, ten może doszukać się w tym filmie elementów komediowych. Ale jeżeli tatko jest pijakiem, mamuś lekomanką a w szafach od lat kruszeją jakieś trupy, tych elementów nie znajdzie. Dla mnie więcej w tym filmie jest tragedii niż komedii.
Jest to komedio-dramat czy tez dramato-komedia, co kto woli. Czarny humor jest również humorem. To, ze pełna sala kinowa co kilka minut (niekiedy i częściej) wybuchała śmiechem o czymś świadczy. Nie rozumiem dyskusji w tym wątku.
ps. Ktoś tu chyba próbuje zrewolucjonizować tematykę gatunków filmowych/teartalnych, tragikomedia istnieje od zawsze. ---> http://pl.wikipedia.org/wiki/Komediodramat
Nie chodzi o rewolucję... może bardziej o ogólne odczucie? Zgodzę się było parę dość zabawnych rzeczy w tym obrazie ale cały film jest tak strasznie smutny, że ta "komedia" razi...
Ja się doszukałem sporo czarnego humoru w tym filmie, aczkolwiek czasami jest on bardzo subtelny i miesza się z wątkami dramatycznymi. Np. stypa przy stole bawiła mnie do łez. Sierpień to przede wszystkim dramat.
Zgadzam się. W tym filmie nie było nic śmiesznego. Niektórzy ludzie w pewnych momentach śmiali się. No cóż, każdy ma inne poczucie humoru, ok. Dla mnie jednak film był przygnębiający.
Kilka lat temu oglądałam film o podobnej tematyce: spotkanie sióstr w związku ze śmiercią jednego z rodziców. Jednak kompletnie nie mogę sobie przypomnieć tytułu, ani nawet nazwisk aktorów. Pamiętam tylko podobny dramatyzm oparty na podobnej fabule. Strasznie mnie to męczy, tzn, że nie mogę sobie przypomnieć. Może ktoś coś kojarzy?
Dziękuję za dobre chęci. Rzeczywiście, Evening też klimatem i tematyką przypomina Sierpień... , ale to nie o ten film mi chodzi... :(
Znalazłam! Cudem, dzięki forum na filmwebie. Film nosi tytuł "Zbrodnie serca" . Stara rzecz, z 1986 r, w doborowej obsadzie Sissi Spacek, Jessika Lange i Diane Keaton. Oglądałam go stosunkowo niedawno, dlatego nie sądziłam, że ma aż tyle lat. Natomiast na tyle dawno, że zapomniałam tytuł. Oglądając Sierpień w..., miałam nieodparte wrażenie, że już kiedyś oglądałam podobny film. I rzeczywiście, w filmie Zbrodnie serca, trzy siostry spotykają się w okolicznościach ważnego wydarzenia rodzinnego; jakiego nie napiszę, bo nie chcę zdradzać fabuły. Film polecam, warto obejrzeć. Jeszcze raz dziękuję :)
Założeniem tego gatunku (komediodramat) jest pokazanie ludzkich dramatów w lekki sposób, bez nadęcia, ze szczyptą groteski. Wskutek po seansie widz nie powinien de facto odczuwać przygnębienia, a na pewno nie powinno być to dominujące uczucie. Jeśli ten film był dla ciebie aż tak smutny - nie miałaś chyba do czynienia z naprawdę przygnębiającym kinem.
"Sierpień w hrabstwie Osage" spełnia wszystkie wymogi formalne, by być nazwanym "komediodramatem" i takie tematy jak ten - w stylu "Dramat, owszem, ale gdzie tu komedia?!" - wynikają moim zdaniem z nieświadomości gatunkowej i co za tym idzie rozczarowaniem spowodowanym nastawieniem na inny rodzaj rozrywki:). Komediodramat nie ma za zadanie powodować salw śmiechu. Od tego jest tradycyjna komedia.
Komediodramat zachęca widza do uśmiechu - nie mylić ze śmiechem na całą salę. Naprawdę nie uśmiechnęłaś się podczas seansu ani razu? "Sierpień w hrabstwie Osage" zawiera moim zdaniem całkiem sporo udanych akcentów humorystycznych.
W zasadzie "Sierpień w hrabstwie Osage" to taki sztandarowy wręcz przykład komediodramatu. Elementy komediowe doskonale równoważą się z dramatycznymi. Gdy tylko film przybiera cięższy, poważniejszy ton, mamy wprowadzany element komediowy.
Może nie była to typowa komedia, ale jak byłam wczoraj na tym w kinie, to kilka razy zdarzyło mi się roześmiać, jak i całej sali. Może lepiej powiedzieć, że to dramat z elementami komedii?
Może i nie była to taka typowa komedia,ale jednak było z czego się pośmiać.
No,ale niestety takie jest życie,zawsze znajdzie się trochę komedii w nawet tak przykrej sytuacji.
ale oczywiście, że był to komediodramat , bo komedia może być też czarna.
Gdy śmiejemy się z rzeczy smutnych, nie oznacza że jesteśmy niewrażliwymi tępakami, ale że reagujemy na czarny humor. Jest całe mnóstwo takich filmów, gdzie reakcja widzów może być dwojaka i za każdym razem jest prawidłowa ;). To duża sztuka zrobić coś takiego.