Rozpoczynam film - z miłym zaskoczeniem zauważam, że muzyką zajął się Gustavo Santaolalla. Super. Czekam na porywającą nostalgiczną i niebanalną melodię.. a co usłyszałam?? jeśli ktoś ucieka po łące to muszą być smyczki i nerwowe
plumkanie na fortepianie, jeśli ktoś się zatrzymuje muzyka cichnie, jeśli ma nastąpić melodramatyczny zwrot akcji mamy gotowy spoiler w postaci łzawego motywu muzycznego.
Po prostu porażka - jestem pełna podziwu, że produkując film z taką obsadą, dobrymi zdjęciami można jeszcze w dzisiejszych czasach wszystko zepsuć muzyką odwaloną na kolanie.