...a jest "tylko" bardzo dobry. Bo jest. Niezly scneariusz genialne zagrany. Nie przesadzam: aktorsko ten film szokuje, osiagajac poziom najwiekszych filmow w historii kina. Tutaj nikt nie gra, a jest osoba ktora odtwarza. Nic ze sztucznosci, nic z blagi. Calkowity realizm, fantastycznie podany za pomoca zdjec i scenografii idalenie wpasowujacych sie w temat. Jest to kolejny zreszta film w ostatnim czasie, ukazyjacy sytuacje lmieszkancow USA bez slodzenia, a jest ona fatalna. Rozklad zwiazkow, wewnetrzne gnicie niby stabilnych fundamentow i wszystko jakos tak samo z siebie, bez konkretnej przyczyny. Coraz czestsze filmy o tej tematyce postrzegam jako powazne ostrzezenie pt. "uwazajcie, bo dzieje sie cos zlego". OK, tyle dobrego, wiec czemu nie rewelacyjnie? Przekombinowanie. Rozumiem ludzi skrzywionych przez los, oglupialych szalona rzeczywistoscia, tracacych zyciowy punkt zaczepienia ale co za duzo, to niezdrowo. W tej rodzinie sa obecne wszystkie, ale to doslownie wszystkie patologie jako mozna sobie wyobrazic. W pewnej chwili czulem sie jakbym ogladal "Mode na sukces" zastanawiajac sie, kiedy pojawi sie inwazja Marsjan. Innymi slowy nie lubie czarno-bialych sytuacji, poniewaz takie w zyciu praktycznie sie nie zdarzaja. Zgodze sie takze, ze film stara sie nie przekraczac granicy owego przekombiowania, jednak... no wlasnie.
Czy obejrzec? Koniecznie - chocby dla samego aktorstwa. Szczegolnie kinomanki powinny byc zadowolone, bowiem jest to film mocno kobiecy. Jednak ma on takze swoje wady, dlatego daje taka, a nie wyzsza ocene.
Zwracam Twoją uwagę na fakt, że mamy tu do czynienia nie z typowym filmem, lecz z ekranizacją sztuki teatralnej. Konstrukcja dramatu rządzi się wszak swoimi prawami i stąd, to co Twoim zdaniem jest "przekombinowane", pochodzi po prostu wprost ze świata teatru. W dramatach teatralnych nagromadzenie nieprawdopodobnych wątków spotykane jest często i stanowi jeden z popularniejszych zabiegów konstrukcyjnych od dawien dawna. Film rządzi się nieco inną poetyką. Tu nastąpiło zderzenie tych dwóch światów, co dla mniej wyrobionego odbiorcy skutkuje odczuciem niewiarygodności, groteski, przerysowania ról, "przekombinowania". Spójrz na to łaskawie z innej perspektywy ;-)
"ekranizacją sztuki teatralnej" - oczywscie, ze wiem, wyraznie podkreslaja te informacje na samym poczatku.
"Konstrukcja dramatu rządzi się wszak swoimi prawami i stąd, to co Twoim zdaniem jest "przekombinowane", pochodzi po prostu wprost ze świata teatru" - kompletnie sie nie zgadzam.
Nadto mowa o FILMIE, a nie SZTUCE teatralnej, wiec nie ma wlasciwie o czym dyskutowac i wybielac na sile, bo jest co jest.