Uwielbiam Meryl Streep, ale mam nadzieję, że za ten film Oskara nie dostanie. Film zrobiony po to,
żeby zarobić i otrzymać nagrody, Meryl non stop taka sama w tym filmie, po pierwszych scenach
apetyt urósł, a później było niestety gorzej. To nie jest Oskarowa rola. Niestety ;(
czy tylko mi wydaje sie ze temu filmowi brakuje jakiejs integralnej czesci?taki niedosyt (nie chodzi o otwarte zakonczenie) , niby mnostwo emocji ,ale jakos nie klei sie?
Mam podobne odczucie, wydawało mi się, że po końcowej scenie jeszcze coś powinno się wydarzyć, a tu klops
Wg mnie Oscar tak bardzo stracił na "głębi" (podejrzewam, że zaczęło się to odkąd Titanic zebrał żniwa), dlatego uważam, że żaden film już nie może być określony jako "zbyt płytki" jako argument, żeby nie otrzymać Oscara.
Dodatkowo uważam, że zakończenie było takie, aby widz mógł sobie trochę pomyśleć i podyskutować na temat, co się stanie.. mi film się podobał o wiele bardziej niż American Hustle :)
chmm zakończenie mi się wydaje że na twarzy bohaterki można było dostrzec delikatny uśmiech - na zasadzie kaharsis wszystko co najgorsze się stało i zostało powiedziane teraz może być tylko lepiej dobry film - aczkolwiek tylko dobry - nie genialny czy taki do którego będziemy powracać, świetne aktorstwo
Oscar, nie Oscar, ale mnie pierwszy raz Marylka przekonała - świetne aktorstwo wszystkich, nawet epizodycznych postaci
Szanuję Maryl, ale od dawna nie widziałam jej w tak dobrej roli. Do tej pory miałam z nią problem - gdziekolwiek i kogokolwiek nie grała, widzałam Marylkę w jakiejś roli. To wkurzające. Tym bardziej, że jest świetną aktorką. Wolę sutyację, gdy nie widze aktora, tylko postać. I tu Maryl zagrała doskonale. Właśnie o jej rolę "bałam się" najbardziej. I jak dla mnie - Oscara może spokojnie zabierać :)
Fajnie, że się do Niej przekonałaś, ja pisałem ten post w emocjach hehe, wobec Meryl nie potrafię być obiektywny i będę jednak trzymał kciuki za Oskara dla Niej. Ach ta Meryl...