Film o chorych ludziach w zarakowaciałych relacjach, którzy są rodziną tylko ze słowa. Jakbym oglądał "Z kamerą wśród zwierząt". Zionie zgorzknieniem, docinkami, złośliwością i wzajemnym ranieniem uczuć w podszytej obrzydliwością pseudo-miłości, której jedynym celem jest ranienie najbliższych. Film o chorych i wypaczonych ludziach z rynsztoka uczuciowej cywilizacji. Z taką rodziną samobójstwo to najlepsze wyjście. Podziwiam aktorów, że tak brawurowo wydobyli z siebie tyle ohydy człowieczeństwa. Dawno żaden film nie wzbudził we mnie tylu awersyjnych uczuć, mimo zabawnych akcentów komediowych. Pewnie dlatego, że miałem złośliwego ojca, a potem ojczyma - oba złośliwe gnoje szczęśliwie gniją już w piachu.