Jak dla mnie to co na początku zachwyca, pod koniec nuży.
Miałem wrażenie, że ktoś wsypał do tej potrawy wszystkie przyprawy jakie miał na półce - alkoholizm, lekomania, samobójstwo, pogrzeb, pedofilia, toksyczni rodzice, obśmianie wegetarianizmu ;-) trudne dzieciństwo, toksyczni rodzice ... pewnie coś pominąłem.
Czarę goryczy przelała historia z rodzeństwem, które nie wie, że jest rodzeństwem, a dowiaduje się w trakcie rozpoczynającego się romansu, historia rodem prosto z mydlanej opery
Razi mnie teatralność scen, aktorzy wchodzą by wyrzucić swoją kwestię i znikają.
Bardzo podobała mi się scenografia i wiarygodna gra aktorów, zdjęcia poprawne, a muzyka tak sobie.
Pominąć nie pominąłeś, za to zdublowałeś. Może stąd ten przesyt? :P
Trudno, żeby nie trącił teatrem film nakręcony na podstawie sztuki teatralnej. Uważam to za jego atut - mało tego typu filmów wchodzi teraz do mainstreamu.
Na 100% coś jeszcze pominąłem z tej kumulacji niszczęść.
Miałem na myśli teatralność w złym tego słowa znaczeniu np.wchodzenie na scenę po to żeby wygłosić jakąś kwestię.
To że film posługuje się językiem teatru i to tego nie najlepszego uważam za błąd.
Konwencja teatralna może i byłaby tu do zaakceptowania gdyby nie doszło do skundlenia krzyżówką z mydlaną operą.