Może film nie straszy jakoś szczególnie (a jeśli tak to głównie metodą "jumpscare"), nie ma
miażdżącego klimatu ani nowatorskiej fabuły, ale oglądało mi się przyjemnie. Byłem na
Maratonie Horrorów i film maraton otwierał więc mogłem go ocenić w miarę "trzeźwym" okiem.
Wypadł nieźle w porównaniu z innymi "horrorami" czyli: "Szeptami" (niezły, chociaż jako horror
taki sobie), "Domem w głębi lasu" (czyli parodią horroru) i "Czarnobylem: Reaktorem Strachu"
(spacer o 23:00 po Radomiu straszniejszy, nie mówiąc o tym jakże genialnym tłumaczeniu
tytułu :P). Więc jeśli macie ochotę obejrzeć sobie lekki horror, niezmuszający do myślenia,
przyodziany jumpscare`ami, mający fajną muzykę i oprawę dźwiękową, to polecam Silent Hill,
jeśli wolicie coś strasznego, to włączcie TV i zobaczcie powtórkę Mody na Sukces. Pozdrawiam
i proszę o niemieszanie mnie z błotem, opinia była subiektywna.