Wszyscy którzy obejrzeli ten film znają już przepis - niech główna bohaterka nie zważa na niebezpieczeństwa i spokojnie ogląda manekiny lub ściany, potrzebny jest wątek romantyczny w którym udział biorą wyżej wymieniona i chłopak o inteligencji godnej pożałowania (poważnie, w ciągu kilku minut uznał że "nie ma w niej zła" i naraził się na śmierć by ją uratować, "so sweet"). Dorzućmy odrobinę słabych efektów specjalnych (których lepiej w moim mniemaniu lepiej było nie tworzyć), a co najważniejsze - niech żadna ze scen nie będzie straszna, a inteligencja postaci nie przekracza zera. Warto obejrzeć - jako instrukcja "jak stworzyć najgorszą kontynuacje fajnego filmu". Ach, była bym zapomniała, ważne jest by dobro pokonało zło, bo przecież to jest logiczne (pomijając fakt że "zło" było trzykrotnie silniejsze, ale co tam, miłość musi zwyciężyć by film mógł być "sweet").