...ale obejrzeć bez zgrzytania zębami - jak najbardziej - można. "SN" to taka unowocześniona wariacja na temat Indiany Jones'a (Ben Gates jest nieco nawet do niego podobny jeśli chodzi o charakter, powierzchowność etc.), którą obejrzeć nie zaszkodzi, chociaż - nie ma co kryć - jest mile za przygodami Indy'ego. Jak dla mnie film jest troszkę zbyt amerykański ale mimo wszystko przyzwoity. Średniak, który się miło i szybko ogląda ale równie szybko sie o nim zapomina... czyli lekkie, przyjemne, niezobowiazujące kino.
napisz czy ci sie film podoba czy nie, a nie wyskakujesz tu ze swoimi jakimis teoriami, ktore mnie...mało co obchodzą, po co piszesz, pod nie wiadomo jaimi katami, jezu czy wszedzie musze to pisac ?? :P:P
" ...napisz czy ci sie film podoba czy nie... "
powtórzę się: Średniak, który się miło i szybko ogląda ale równie szybko sie o nim zapomina...
" ...wyskakujesz tu ze swoimi jakimis teoriami, ktore mnie...mało co obchodzą..."
Tym się zbytnio nie martwię...
" ...jezu czy wszedzie musze to pisac ??... "
Wybacz a Ty kim jesteś? :/
Dobra... film jest średni i TYLE... 6/10 i KROPKA...
leginko-)przecież o to chodzi na Filmwebie - o wyskakiwanie ze swoimi teoriami, czyli, mówiąc trochę bardziej po ludzku, o dzielenie się z innymi swoimi wrażeniami po obejrzeniu filmu.
A co do moich wrażeń - mi się nie podobał. Gorzej niż średni, w kulminacyjnych punktach urywał mi się film (i nie sądzę, aby to była wina tylko późnej pory oglądania;). Przygniótł mnie nawał amerykanizmów i ilość ogranych już scen. Ogółem taki smętny miks "Indiany Jones'a" i "Piratów z Karaibów". To właśnie te natrętne kopiowanie sprawdzonych już chwytów "zabiło" (moim zdaniem) ten film. Zabrakło czegoś nowego, jakiegoś powiewu świeżości.