lekko świrnięty "historyk" ✓
pierdołowaty pomocnik ✓
śliczna kobieta która zakochuje się w naszym bohaterze ✓
anty bohater mówiący z niemieckim akcentem ✓
zagadki ✓
starożytny skarb ✓
Film posiada wszystkie cechy by być miłym współczesnym Indianą. Nie da się ukryć, że to jeden wielki miks kodu leonarda i przygód pana z biczem, ale zrobiony bardzo poprawnie, a na pewno lepiej niż nudna ekranizacja powieści Browna. Przez to, że 2 godziny goniły scenarzystów odczuwa się głupotę-upraszczanie całej historii, ale nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z filmu. Do tego to czego nienawidzę w filmach czyli traktowanie końcówki filmu jako coś nad czym nie trzeba się starać bo przecież widz w kinie już ubiera kurtkę i przeciska się pomiędzy siedzeniami. Człowiek wpatrzony w ekran śledzi historie i na sam koniec dostaje może 3 minutowe ujęcie w którym jedyne co się dowiadujemy to, że są tak zwane "momenty" łóżkowe poza ekranem. Jak dla mnie mocne 8 i coś czym pewnie zbulwersuje wielu - gdyby ten film był bardziej dopieszczony, miał lepszego reżysera który socjalizuje się w wielkim hitach typu Spielberg, trochę większy budżet i wyszedł w czasach które bardziej sprzyjały takim filmom np epoce VHSów to mielibyśmy do czynienia z materiałem na kultowy hit.
Bardzo lubię ten film a szczególnie muzykę, dla mnie jest rewelacyjna no i kojarzy mi się z Uncharted.
Antagoniści w filmie nie mówią z niemieckim akcentem tylko irlandzkim. Z delikatnym niemieckim akcentem mówi za to Diane Kruger, co w filmie zauważa główny bohater, choć nie do końca trafnie, i pyta się jej w jeden ze scen czy jest to akcent "pensylvanian-dutch" (amerykańscy potomkowie holenderskich osadników osiadłych w Pensylwanii, po których odziedziczyli charakterystyczny akcent) na co Diane odpowiada, że ma akcent z Saksonii skąd pochodzi.