Nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie do tego filmu, a gdy już go obejrzałem śmiało mogę
stwierdzić że moglem dalej olewać tą produkcję.
Nie twierdze jednak iż jest to kompletny gniot, znalazłem tu kilka plusów jak np. sporo informacji
historycznych, bohaterowie mają intrygujące
i przebiegłe pomysły, mimo wad o których za chwile, dzieło Turteltauba ogląda się dobrze, a
zwłaszcza od momentu wkroczenia do katakumb. Niestety
te atuty nie są wstanie zrekompensować mi całej serii wad jak zmarnowany potencjał, tandetny
scenariusz, kiczowata gra aktorów, a zwłaszcza Nicolasa Cage'a
który absolutnie nie odnalazł się w roli wielkiego poszukiwacza. Ciekawy jestem kto wpadł na
pomysł by prawie cała akcja rozgrywała się w jednym miejscu,
faktem jest że czasami akcja zaskakuje ale w wielu monmentach film jest aż nadto przewidywalny,
a bohaterowie mimo błyskotliwości o której wspomniałem potrafią
być totalnymi bez mózgami. Ogółem rzecz ujmując jest to nędzne kino które jednak można
obejrzeć z małym zafascynowaniem.
Ja również jestem rozczarowany po obejrzeniu tego filmu, choć nie spodziewałem się arcydzieła. Taka sobie hollywoodzka bajeczka z drewnianym aktorstwem (zwłaszcza Cage'a), do tego w wielu momentach przewidywalna.
Niby są jakieś masońskie spiski, tajemnice, egzotyczne wyprawy, zagadki i odkrycia, wszystko co jest potrzebne do szczęścia, ale to nie grzeje i w trakcie seansu wieje nudą.