Był niemal świadkiem tych wydarzeń, nie udało mu się uratować postrzelonego ojca Anne. Zatracił pewność siebie jako lekarza. Wywołanie migreny u żony i jej reakcja na leczenie (nazywała go czarodziejem, czy jakoś tak)chyba dawało mu namiastkę tego, że jest dla ludzi niezastąpiony i skuteczny. Nie wiem na ile moja interpretacja ma sens, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Dla mnie większą zagadką jest przypadek Carli Daventport. Przez cały film bałam się o dziecko.
Też tak to zinterpretowałam, pomagało mu to poradzić sobie z tym że nie każdego może uratować, w tym przypadku wiedział że jeśli poda żonie stantrocet to dostanie ona migreny która on będzie mógł wyleczyć za pomocą molodil'u, tym sposobem w pewnym sensie ją "ratując".
co do Carli to wydaje mi się że po prostu cała sytuacja sprawiła że się po prostu załamała, do tej pory wszystko mniej więcej znosiła, żyła jakby w transie, a dowiadujemy się że zanim została samotną matką pracującą w tej knajpce, była na studiach i miała chłopaka, więc jej życie potoczyło się w zupełnie innym kierunku niż miało. ale w tym przypadku jestem zdecydowanie mniej pewna.