Właśnie skończyłam oglądać "Skrzypka". Ciężko jest mi wykrztusić jakiekolwiek słowa, wszystkie wydają mi się niewystarczające. Nie potrafię ogarnąć wszystkich uczuć jakich doświadczyłam podczas oglądania tego niesamowitego filmu. Radość, śmiech, złość, niesprawiedliwość, smutek, łzy, nadzieja... i wiele, wiele innych. Wszystkie przeplatają się w filmie jak...., jak w życiu po prostu. Podczas tych trzech godzin nauczyłam się od Tevyego pokory i optymizmu. Stał mi się tak bliski... Nigdy go nie zapomnę.
Nic dodać, nić ująć, pięknie powiedziane. Podpisuję się pod tym, co tak pięknie opisałaś.
Jeden z tych filmów, które mogę oglądać wielokrotnie i nigdy mi się nie znudzą :) I za każdym razem łezka mi się w oku kręci w scenie z piosenką "Do you love me?" i na samym końcu, gdy Chava przychodzi się pożegnać, a Teve się do niej nie odzywa, ale jak odchodzi, to mówi cicho "niech was Bóg prowadzi". Niezwykle wzruszające. No i jak sparaliżowany krawiec prosi o rękę najstarszej córki i w przypływie desperacji, na stwierdzenie, że jest tylko biednym krawcem, wypala: "To prawda, ale czy biedny krawiec nie ma prawa do odrobiny szczęścia?!?". Genialne :)
A gdy ja zaczęłam go oglądać to po pół godzinie zaczęłam przewijać... nudził mnie,
Genialny pod każdym względem!!! Trzeba go zobaczyć i pokochać, to po prostu kwintesencja dobrego kina. Jak dla mnie 10/10.
ja również zafundowałem sobie wczoraj domowy seans z tym pięknym filmem, dla mnie magicznym, do którego zapewne za jakiś czas powrócę, i do którego obejrzenia namawiam wszystkich :-)
Uwielbiam "Skrzypka...", zawsze oglądam gdy tylko mam okazję. A potem tygodniami chodza mi po głowie melodie i dialogi...
Film, który nigdy mi się nie znudzi !