Niedawno oglądałam "Skrzypka na dachu", i cóż, muzyka przepiękna, ogólnie ciekawie przedstawiający zwyczaje, "tradycję" :) i codzienne życie Żydów w Rosji w tamtych czasach, oraz ich charakterystyczną mentalność. Mam jednak pewne wątpliwości, ponieważ zawiodło mnie zakończenie i potraktowanie związku Chawy i Fiedki "po macoszemu", o ile związki jej starszych sióstr były pokazane dość dokładnie, u niej było to tylko scena poznania Fiedki i już prośba o ślub. Pewne niedociągnięcie czy celowy zabieg?
No i początek - taki ciepły, dość zabawny, swojski nastawił mnie od razu bardzo przyjemnie, lecz potem nastrój staje się coraz bardziej chłodny ( a piosenki coraz bardziej melancholijne), a koniec to po prostu... bardzo przygnębiający, nie mający już nic wspólnego z początkiem. Też takie trochę dziwne......Miałam po cichutku nadzieję na trochę bardziej optymistyczne zakończenie, ale oczywiście komedii się nie spodziewałam, bo to w końcu dramat...
:|
jak Twoim zdaniem mieli pokazać sceny wysiedleń? z muzyczką a la Walt
Disney Pictures?
Chawa z Fietką spotykała się potajemnie, i to również było dobrze ukazane.
Bynajmniej:)
Myślałam jednak o jakimś bardziej optymistycznym akcencie, ale w sumie może masz rację - dla nich był to na pewno jakiś mały koniec świata, przymusowe opuszczenie Domu. Tylko to zakończenie... strasznie mnie dobiło, i dlatego pragnęłam czegoś co dawałoby widzowi nadzieję, że ich los może się odmienić na lepsze.
Tam właśnie nie było nic ukazane, a Fiedka, przedstawiający się jako chłopiec "uroczy, dobry, skromny" czy tak jak on to mówił, jakoś nie budzi sympatii jak poprzedni narzeczeni córek Tewjego, nie nawet pokazane jak rodziła się ich miłość, na czym się opierała. To mnie zdziwiło, liczyłam na coś więcej.
akurat zakończenie niesie za sobą nutke optymizmu: Tevje musiał wyemigrować do USA z całą rodziną i sąsiadami, ale pojawiający się na końcu symboliczny Skrzypek, ktorego Tevje bierze ze sobą daję odrobinę nadziei
SPOILER!
W gdyńskiej wersji musicalu Tevje wyjeżdża z rodziną i juz zabiera wóz, ale za nim postać pogrążona w mroku gra na skrzypeczkach nieudana wersję pierwszych dźwięków spektaklu. To skrzypek, ale Tevje nie zawraca sobie nim głowy i odjeżdża. Reflektor odsłania postać Skrzypka w oświęcimskim pasiaku. Próbuje grać, ale nie wychodzi to tak dobrze, jak za beztroskich lat, kiedy w karczmach krzyczano "L'chaim!" i mężczyźni tańczyli tańce ze Starego Kraju. Światło gaśnie.
Tak, ten skrzypek to symbol. Pomimo wszystkiego co złe, życie toczy sie dalej. Pokonajmy zło. Wytrzyjmy łzy. Żyjmy.
Nadzieję widzowi daje historia. Raczej w USA gorzej im nie było.
Co do trzeciej córki, oficjalnie nie mógł im pobłogosławić, bo tak mówi tradycja, ale dopowiedział "z Bogiem" i teatralnie (a nie naprawdę) wściekł się że cała rodzina mówi gdzie będą w tych stanach by kontakt utrzymać. Pokazuje to doskonale zapoczątkowanie procesu pojednania. :)
Radość daje też wspomniany powyżej skrzypek, który jest oczywistym symbolem.