film bardzo przyjemny , łatwy, aczkolwiek z przesłaniem. obejrzałam głównie dla audrey, pojawiała się mniej niz oczekiwałam ale nie jestem z tego powodu specjalnie zawiedziona. po takich filmach aż chce się wyjechac gdzieś daleko , podobne odczucia miałam po obejrzeniu "pod słońcem toskanii" i "genua włoskie lato" choć filmy te raczej się różnią. francuzi znaja się na dobrym kinie:)
Z ciekawości, z jakim przesłaniem? Nie puszczaj dziewczyny/chłopaka na Erasmusa bo na bank cię zdradzą?
Koszmar. Dla mnie przesłaniem filmu było stwierdzenie, że Europa, a pewnie i świat to wielki burdel. Wszyscy się pieprzą tylko jakoś nic poza przypadkowymi dziećmi się nie rodzi. Szkoda, że żyjemy na tej części sinusoidy dziejowej na której ludzie znów podążają w kierunku debilizmu, z tym przeklętym słowem "luz" na ustach.
Nie prawda - ten film pokazuje, że stereotypy to tylko mity. Spotykając ludzi różnych kultur, obcując z nimi rozwijamy się, uczymy nowych rzeczy, patrzymy na życie szerzej... i już nigdy nie będziemy tacy jak wcześniej.
Moim zdaniem "morał" filmu ukazuje scena końcowa, gdy główny bohater ucieka z biura, usłyszawszy tekst, że każda rzecz jest przywiązana do swojego miejsca, a miejsce do swojej rzeczy. Przeżycia Will'a w Barcelonie zaprzeczają temu, popychają go do spełnienia marzenia o pisarstwie, wypychają poza przyjęty przez większośc porządek i ład. Myślę, ze także oryginalny tytuł filmu, "Hiszpańska oberża" wskazuje na tę "pochwałę chaosu"- oberża kojarzy mi się z miejscem pełnym różności, niespodzianek, rządzonym przez przypadek, nigdy nie wiadomo kogo i kiedy się tam spotka i jak to skrzyżowanie dróg odmieni dotychczasową ścieżkę. Coś jak forrestowskie pudełko czekoladek ;)