Niby adaptacja Dostojewskiego, ale w Kafkowskim klimacie. Mocno nawiązujące do "Lokatora" Polańskiego, ale estetycznie bardzo bliskie Kaurismakiemu (scenografia i muzyka). Zaskakujące, że reżyserowi udało się zręcznie te różne style i rejestry pogodzić w ramach jedno filmu. Momentami zabawne, momentami przejmujące. Jesse znów bardzo dobry.
Rzeczywiście był to trochę taki Lokator na ostro. Choć Polańsk był sympatyczniejszy. Korzystając z okazji, mógłbyś polecić coś Mika Kaurismäkiego?
Pewnie: "Dziewczyna z fabryki zapałek", "Człowiek bez przeszłości", "Światła po zmierzchu". Moim zdaniem Akiego najlepsze :)