Słyszałem o nim, że jest nudny i o miłości. Mój tata na nim w kinie zasnął 2 razy, a sąsiad raz, natomiast moja mama usłyszała gdzieś w połowie filmu, że ktoś mówi na sali do kogoś: wiesz o co w tym filmie chodzi bo ja nie? A tamten na to: ja też nie. Więc strasznie się nakręciłem na film, pomyślałem, że mnie będzie się pewnie podobał. I tak było, nawet przez dłuższą część filmu. Fajny klimat filmu, dłużyzny i spokojne obrazy, to mi się podobało, ale rzeczywiście troszkę tego było za wiele. Film nawet niezły, super zdjęcia, muzyka też ujdzie jakoś, miłosny dramat też w porządku, ale Clooney - nie mogę go przetrawić. Aha, nie czytałem książki i nie widziałem Tarkowskiego, podszedłem do tego filmu jak do zwykłego filmu, a nie jak do ekranizacji ksiązki.