PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33510}
6,1 30 tys. ocen
6,1 10 1 30270
5,8 12 krytyków
Solaris
powrót do forum filmu Solaris

Obejrzałem ten film... i nic właściwie nie zrozumiałem. Tak pogmatwany i tak nudny, że naprawdę trudno jest wyzwolić w sobie odrobinę skupienia by to ogarnąć. A nawet jeśli wyzwolimy takie skupienie, to i tak mało z filmu da się zrozumieć, bo tak on jest zrobiony.
Twórcy skaczą przez wątki, delikatnie je muskając. Kosmosu tam niewiele, bo film skupia się głównie na wspomnieniach Kelvina. Pozostaje jeszcze kwestia filozofowania w tym filmie. Twórcy chcieli powiedzieć coś mądrego, ale chyba nie wiedzieli jak to opakować i gdzie postawić, toteż widz odczuwa niesmak, bo prawdy przekazywane z ekranu, nijak się mają do i tak już pogmatwanej fabuły filmu.
Zwracam się z apelem do tych co obejrzeli: napiszcie mi czy zrozumieliście coś z tego filmu.

Fiyo

''napiszcie mi czy zrozumieliście COŚ z tego filmu. ''

Oglądałem ten film 3 razy (właściwie 2 bo za pierwszym razem zasnąłem :P)
ALe przyznaje ze nadal mam wątpliwości. Nie wiem co konkretnie masz na myśli. Nic nie zrozumiałeś z tego filmu? ;) Trzeba było uważniej oglądać. Kluczowe znaczenie ma rozmowa Chrisa, Gordon i Rhei o owej Solaris kiedy okazuje sie że Solaris skopiowało Rheję (dlatego kiedy po raz pierwszy przyszła do niego kiedy spał nie mógł uwierzyć bo przecież prawdziwa rheja przedawkowała, nie jestem pewien ale chyba po tym jak powiedziała chrisowi że jest w ciąży). pod koniec filmu kiedy chris wraca na Ziemię, w jego kuchni jest ta sama scena co na początku filmu, rani się w palec i ale tym razem się regeneruje, więc chyba nie ma wątpliwości, że to wytwór Solaris a prawdziwy Chris został na pokładzie.
Przez cały film przewijają sie wspomnienia Chrisa, wydaje mi się że mają one jakiś związek z tym co mowiła Rheja, że posiada wszystkie wpomnienia ale nie pamięta żeby ich kiedykolwiek doświadczyła. mogłbym cos jeszcze dopisać ale pogmatwałbym jeszcze bardziej


Jest w tym filmie coś urzekającego, hipnotyzującego co sprawia że ten film podoba się. cały te obraz dopełnia świetna muzyka Cliffa Martineza. Przyznaje, że momentami ten film rzeczywiście jest nudny ale mam ochote obejrzeć go jeszcze raz.

rpd0

Gratuluję... To wszystko wyciągnąłeś z filmu czy czytałeś książkę Lema? Bo ja np. czytałem książkę i jak oglądałem film, to sobie pomyślałem, że z samego filmu nic bym nie zrozumiał. Szczególnie dlatego, że film idzie w zupełnie innym kierunku, a główne tematy z książki zaledwie muska. Wydaje mi się, że autorzy chcieli jak najszybciej wprowadzić Harey ( sorry, nie mogę przyzwyczaić się do nowych imion), a potem jakoś to wyjaśnić, byle mieć wątek miłosny.
Muzyka jest faktycznie ok, moje klimaty, ale obraz? Nie... film wygląda jakby go robił amator, szybkie przeskoki, dużo wątków, nie wchodzenie głębiej w żaden.
Nie podobała mi się też gra aktorów, szczególnie podczas rozmowy przy stole, ale może dlatego, że tam ktoś chciał na siłę wcisnąć dramatyzm podczas gdy film... no mnie śmieszył, ze względu na to jak drastycznie odbiegał od realiów świata z książki,
Adaptacja to żadna, dlatego pytałem czy ktoś coś zrozumiał. Jeżeli zrozumiałeś, to gratuluję, ja mam wrażenie, że ja bym nie zrozumiał.

Fiyo

tylko i wyłącznie z filmu, książki nigdy nie miałem w ręce, wiem tylko tyle z wypowiedzi użytkowników że film mocno odbiega od książki Lema, właściwie reżyser stworzył własną wersję. to jest wasz błąd, że po przeczytaniu książki oczekujecie że film będzie jej wierną adaptacją , a kto powiedział że tak zawsze być musi ;)

rpd0

Prawda jest taka, że on nie jest nie tylko wierną adaptacją, ale nawet jakąkolwiek adaptacją. Ja oczekiwałem, że film będzie opowiadał o tym co się działo w książce, bo to naprawdę ciekawa fabuła, a tu taki melodramat. Lipa. Film nawet nie wykorzystuje realiów. Jak dla mnie powinni nadać filmowi inny tytuł, bo to obraza dla dzieła Lema, a w filmie o Solaris nie ma prawie nic. Te szczątki informacji, które dostajemy od twórców są niczym w porównaniu z tym co serwuje Lem. Tam tytuł jest w pełni uzasadniony. A ten film powinien mieć np. tytuł "Tydzień w kosmosie", albo "Stacja na krańcu galaktyki".

ocenił(a) film na 3
rpd0

Filme nie musi być adaptacją wierną do każdego przecinka, ale do Anielki niech zawarty będzie w nim ten sam sens, co w książce. Autorzy poszli w jakieś kompletnie inne rejony i pogubili się w tym wszystkim. Zresztą sam film wizualnie jakoś tak nie za bardzo, ponury straszliwie, stacja jak puszka, a Solaris nieciekawa

ocenił(a) film na 4
Fiyo

Zgadzam się, film strasznie pogmatfany i przede wszystkim nudny! Dałam aż 5 gwiazdek, ale TYLKO ze wzglendu na Jeremiego Daviesa, który moim zdaniem zagrał świetnie (jak zwykle zresztą).

ocenił(a) film na 10
Fiyo

Solaris to dramat psychologiczny. Jest to, tragiczno-romantyczna adaptacja, która może być zbyt wymagajaca dla masowego, karmionego hollywoodzką papką odbiorcy.

faeton

Ach... cóż za delikatna sugestia, że jesteśmy masowym widzem. To przeczytaj "Solaris" Lema i zobaczymy, kto jest bardziej wymagający. Gdzie w tym filmie psychologia... ja nie wiem. I powtarzam, to żadna adaptacja.

ocenił(a) film na 6
Fiyo

to jest adaptacja, ale taka która skupiła sie na wątku Kelvin - Rheya.
oczywiście Lem sie przewraca w grobie, ale faethon ma racje. w porównaniu do tej odmóżdżającej papki jaka z regóły leci z USA, nie jest taki zły.
a czego w tym filmie nie da sie zrozumieć to ja nie wiem.
"twórcy skaczą przez wątki"- to sie nazywają retrospekcje. właśnie żeby film nie był nudny, widzowi pokazuje sie fragmenty historii, i on ma je sobie układac w całość. jest to zabieg stosowany od czasów Obywatela Kaina, był czas sie przyzwyczaić do takiego sposobu opowiadania historii. a i tak wątki opowiadane są w sposób linearny. Tarantino w Pulp Fiction to dopiero zamieszał, ale jak ktoś potrafi sie skupić na filmie będzie wiedział o co chodzi.

zabieg z końcówką też nie jest "niejany" lecz "otwarty". reż pozwala widzowi wybrać sobie dowolną interpretacje. no ale moze razić w oczy kogoś, kto jest przyzwyczajony, żeby wszystko podano mu na talerzu.

przecież to nie jest trudny film. solaris Tarkowskiego, to dopiero wyzwanie, zwłaszcza dla tych co lubią pospać na filmach:)
pozdr.

profix

Kuźwa... za kogo wy mnie macie? Wy myślicie, że jestem typowym zjadaczem popcornu... otóż nie. Cenię sobie dobre, inteligentne kino i dobrą, inteligentną książkę. "Solaris" Lema był taki, "Solaris" Soderbergha nie jest.
Proszę was! Przecież ten film jest wypatroszony ze wszelkich przemyśleń, te które się pojawiają są wzięte... z kosmosu. Nie ma do nich wprowadzenia. "Solaris" to nie jest kino ambitne. Co tam było ambitnego?
I nie wymądrzaj się z retrospekcjami, bo do tego zabiegu nic nie mam. Po prostu tu, jest on niepotrzebny, ba, cały wątek "miłosny" jest tu źle poprowadzony, a nawet zbędny. Jednak gdyby go usunąć, to nie byłoby filmu także... chylę czoła, że nie widzicie tego i uważacie, że zrozumieliście nie wiadomo jakże trudny i jak wysokiej klasy film.

ocenił(a) film na 6
Fiyo

no przeciez napisałem ze ten film, nie jest trudny,
ale jak zaczynasz wypowiedź od słów: Obejrzałem ten film... i nic właściwie nie zrozumiałem. Tak pogmatwany i tak nudny, że naprawdę trudno jest wyzwolić w sobie odrobinę skupienia by to ogarnąć. - no to daj spokój, w jakim szeregu sam sie stawiasz.

retrospekcje uwazasz niepotrzebne, bez nich to dopiero by była nuda. bo jakbyś chciał to zrobić. najpierw pokazany romans na ziemi + finał z samobójstwem, a potem akcja w kosmosie. dej spokój. ja wiem, ze to nie jest ambitne kino, i że z książką ma niewiele wspólnego. ale niepotrzebnie sie czepiasz. są tysiące duzo gorszych filmów, i na ich tle Solaris może nie błyszczy, ale wystaje ponad przeciętną.
watek miłosny źle poprowadzony, a nawet zbędny - to co by z tego filmu zostało. twórcy tak sobie wymyslili i zrobili. to miał być dramat człowieka, który więcej spieprzył niż zrobił dobrze, a los dał mu drugą szansę. a nie filozoficzno - teologiczny traktat Lema (którego skąd inąd czytałem i b. lubie).
a ty ciągle patrzysz przez pryzmat książki, że to niefajne a tamto złe. film to nie książka, i jako odrębne samoistne dzieło broni sie swoim dobrym (może nie b. dobrym) poziomem.

profix

Zacząłem tak swoją wypowiedź, bo uważam, że film jest narracyjnie kiepski. I wątki niekoniecznie się ze sobą łączą, nie są wyjaśniane. A ten wątek miłosny... wiesz, trudno mi zaakceptować, że ktoś wykorzystuje świat Lema, żeby zrobić love story.

ocenił(a) film na 6
Fiyo

wiesz, jak w kinach miał sie pojawic ten film, wiedziałem że nie będzie w nim za dużo z lema. dlatego nie nastawiałem sie na obraz-hołd wobec pisarza.
uważam, ze solaris nie da sie przenieść na ekran. zbyt wiele tam dysput filozoficznych, zeby to oddać obrazem. i kazdy film, będzie ułomny pod tym wzgledem. tarkowski zrobił swoje solaris - a przeciez mistrz od szarpania duszy i wiary człowieka - i tez mu niewiele wyszło. oczywiście fabuła książki jest zachowana, ale niektóre powieści mają to do siebie, że akcja to tło, a najwazniejsze jest to co miedzy słowami. dlatego też trudno jest na ekranie z Kafką, Gabrowiczem i innymi.

może i to solaris, jest love story, ale niech tam se będzie, bo historia nie jest zła. przynajmniej nie zrobili z tego komedii romantycznej ze śmiechem w tle:)

profix

Może i masz rację. Ja w każdym razie tego nie akceptuję i uważam za kiepski film nawet jako samodzielne dzieło. Próbuje bym czymś ambitnym, z mizernym skutkiem. A u Lema faktycznie... dużo jest przemyśleń bohatera, byłem ciekawy jak to pokażą... a tu taka lipa. Zawiodłem się.

ocenił(a) film na 6
Fiyo

nie śledziłem za bardzo wypowiedzi twórców na temat wielkości dzieła. ale chya specjalnie sie nie ekscytowali. wg mnie film nie probuje udawać arcydzieła. moze niektórzy filmwebowicze przegieli w zachwytach, ale tak jest z wiekszością filmów.
nie podoba ci sie, nie ma sprawy.dla mnie np. bravehart to to talne dno, szczyt amerykańskiego widzenia historii bez szacunku dla prawdy i zdowego rozsądku:)
pozdro

profix

Prowokujesz mnie... zniosę tę zniewagę i nic nie odpowiem. Pozdro

ocenił(a) film na 6
Fiyo

no moze troche prowokuje:). ale gibson od czasu tego filmu to generalnie jakąś kiche wali, waleczne serce, patriota, znaki, bylismy zolnierzami,pasja, apocalypto. mnie wyrywa plomby z zębów.

masz inne odczucia, ok. nie przekonam cie przecież. była by moze szansa jakbysmy usiedli przed tv włączyli film i po kolei pokazywałbym błędy. zarówno te logiczne jak i stylistyczne. ale dla mnie to też by była katorga:)

profix

Nie patrzę na błędy, tylko na klimat, przesłanie. Tego typu rzeczy. Błędy nie są w stanie zepsuć mojej oceny filmu, chyba, że film to jeden wielki błąd.

ocenił(a) film na 6
Fiyo

ja tak własnie uważam ww filmy. ale z racją jest jak z dupą.
no koncze bo sie tak bedziemy żegnać 3 strony