Niemcy tym razem mnie zaskoczyli. Do tej pory nie miałem najlepszego zdania, jeśli chodzi o pokazywanie emocji, walki woli przez Niemców. Tym razem, rozgrywająca się praktycznie w jednym budynku, klaustrofobiczna opowieść o Scholl, jest pełna emocji, pełna napięcia i skupienia. Opierający się w dużej mierze na grze aktorskiej i co za tym idzie wymagający bardzo dobrego prowadzenia aktorów przez reżysera film należy uznać za sukces, pomimo kilku ekscesów (umycie rąk można sobie było naprawdę darować). Jentsch i Held stworzyli bardzo dobre role, dzięki którym całość wypadła wiarygodnie i interesująco. Udało im się stworzyć wrażenie napięcia, istnej batalii woli, gdzie każdy zdaje się mieć rację po swojej stronie. Gęsty od strachu, niepewności, poczucia osaczenia ale i dumy, pewności i wiary w swoje ideały, jest obrazem wartym obejrzenia. Mam tylko jedno ale: nie spodobała mi się interpretacja postaci Mohra. Zdaje się on być słabszy, ulegać argumentacji Scholl, łamać się. Mnie osobiście bardziej przypadłby do gustu Mohr do końca pewny siebie, do końca manipulujący rzeczywistością, by uzyskać od Scholl tego, czego chce. Cóż jestem zwolennikiem prawdy, że o potędze osoby, świadczą jej wrogowie. Im silniejsi, tym ona jest potężniejsza. Mohr w tej interpretacji jest w gruncie rzeczy słaby, a przez to deprecjonuje wewnętrzną moc Scholl, która wyraźnie kreowana jest na niemiecką Joannę d'Arc.

"Sophie Scholl" to interesujący obraz z jeszcze jednego powodu. Jest to już kolejny film w ostatnich czasach dotyczący czasów hitlerowskich. To już powoli zaczyna przypominać misję niemieckich twórców polegającą na dekonstrukcji istniejącego w świadomości zbiorowej Europy i świata monolitu hitlerowskich Niemiec. Filmy takie jak ten czy "Rosenstrasse" podkreślają wyraźnie, że nie wszyscy Niemcy byli zwolennikami Hitlera, że w Trzeciej Rzeszy istniały siły wrogie reżimowi i czasami siły te były w stanie nawet odnieść niewielkie, czasem tylko symboliczne, ale jednak zwycięstwo. Ciekawe na ile świadome jest to działanie twórców niemieckich.