Bardzo przeciętny to obraz. Przewidywalnie obyczajowy, z założenia mający być komediodramatem, ani nie śmieszy przesadnie (pojedyncze sytuacje z "wydymaniem skarbówki" wiosny nie czynią), ani nie powoduje grymasu smutku. Całość ratują ciekawie zarysowane postacie ze wskazaniem na szefa kuchni oraz śliczne dwie bohaterki: kelnerkę i dziewczynę od masażu. Inaczej czułbym się jak na schematycznym polskim filmie dla nikogo, na który i tak przyjdzie mnóstwo par. W skrócie: jest to historia mieszkającego w Niemczech Greka prowadzącego tytułowy hamburski bar, którego dziewczyna wyjeżdża do Chin. Pojawia się jego, siedzący w więzieniu brat, pojawia się skarbówka, pojawia się przyjaciel z dzieciństwa handlujący obecnie nieruchomościami, pojawia się ból pleców. Jednym słowem pojawiają się kłopoty. Pojawia się jednak też ktoś pokroju kucharza Adama z Przystanku Alaska oraz sinusoida, która w kluczowym momencie poszybuje w górę. Chyba jednak było warto.
Co nie zmienia faktu, że jak na twórcę fantastycznego Na Krawędzi Nieba czy kultowego już Głowa w Mur, bardzo przeciętnego.
"fantastycznego Na Krawędzi Nieba czy kultowego już Głowa w Mur"- mowa trawa!
o lekkości (nie błachości!) Soul Kitchen w polskim kinie można tylko pomarzyć...