Zrobiłeś to do czego przymierzałeś się od Skyfall. Cofnąłeś Bonda do lat 70 i przypominałeś dlaczego ta seria dla mnie przed CR zwyczajnie nie istniała.
Przerysowanie bad-guye (Le Chiffre wróć!!!!), "śmieszek" Bond i jego suchary, kobitki o osobowości papieru ściernego (Vesper wróć!!!!!)
Szczątki CR tlące się w Skyfall ostatecznie zdechły ale cóż Bondfagi będą zadowolone i Mendesowi hajs się będzie zgadzał i zrobi kolejną część gdzie pewnie "dabylołseven" wzorem starych kiepskich czasów będzie przemierzał świat w stroju klauna (motyw z którejś części z Moorem)