Mam takie ogromne marzenie, żeby Craig wystąpił ten piąty raz jako Bond i żeby jego przeciwnikiem była kobieta w wykonaniu Agaty Kuleszy. Moim zdaniem Kulesza by się do tego idealnie nadała, ma doskonałą aparycję. I chciałbym, żeby to była taka trochę kobieca wersja Jokera albo Hansa Landy(choć Hansa Landę to już mamy w "Spectre" dzięki mistrzowi Waltzowi, bo mimo, że jest wielki, to gra jedno). Wiecie o co mi chodzi, hiperelokwentna psychopatka i socjopatka, taka, która by na przykład Fiennesowi zrobiła elektrowstrząsy, albo znęcała się nad Moneypenny. To byłoby wspaniałe. I chciałbym, żeby film skończył się w taki sposób, żeby już nie mogli kontynuować tej historii z innym aktorem, np. śmiercią Bonda. A Wy co o takim pomyśle myślicie?