6,7 194 tys. ocen
6,7 10 1 193508
5,8 62 krytyków
Spectre
powrót do forum filmu Spectre

Właśnie jestem po seansie Bonda nr 24, jak w temacie dobry, ale na kolana nie powala. Przyjęło się że z reguły najpierw podaje się złe wiesci, więc zacznę od wad filmu:
- kompletnie do niczego piosenka tytułowa - owszem teoretycznie rzecz się rozbija o muzyczny gust, ale lubię wyraziste i soczyste piosenki bondowskie piosenki, w rodzaju "Live and let Die, Goldeneye, oraz Skyfall (na marginesie świetna rockowa przeróbka Skyfall https://www.youtube.com/watch?v=bkYjmQOBUwI )
- po tak szumnych zapowiedziach spodziewałem dużo większej sceny z Monicą i jej większego udziału w całej historii (nie śledziłem doniesień i plotek nt. nowego bonda, ale po cichu miałem nadzieję, że to Monica, będzie główna dziewczyną Bonda w tej części, a nie Lea) Lea z twarzy (jest w niej coś fałszywego) pasuje mi bardziej do postaci w typie Mirandy Frost ze "Śmierć Nadejdzie Jutro (niby sojuszniczka, a tak naprawdę zdrajczyni)
- kompletnie skopany czarny charakter - to głównie wina scenarzystów, którzy nie wykazali się zbyt twórczym podejściem do tej postaci, w którą aktor też nie potrafił tchnąć odpowiedniego ducha. Po szefie WIDMA oczekiwałbym czegoś w rodzaju Hanibala Lectera z obsesją zostania Wielkim Bratem, a wyszedł ględzący filozof (nawet Bond go zgasił w pewnym momencie, że największą torturą jest jego ględzenie).
- w ogóle nie czuć "chemii" między Bondem i Madeleine, przez co jej "kocham cię" brzmi jak pusty, bezmyślny frazes, tak jak gdzieś tu ktoś napisał - 100 razy więcej chemii jest między Bondem i Moneypenny

Teraz kolej na to co mi się w filmie spodobało:
+ genialnie komiczna scena gdy bond w finale początkowej demolki ląduje na kanapie z urwanym kinkietem w ręce (ten kinkiet trzymany w ręce wyglądał jakby Kojotowi próbującemu złapać Strusia Pędziwiatra urwała się rączka od wyciągania spadochronu i walnął w ziemie nadal trzymając ta urwana rączkę, albo jakby Radwańskiej po odanym serwisie została w ręku sama rączka od rakiety)
+ kolejna przezabawna scena - wizyta u Q
"to jest nowy DB10, ...ale dostanie go 009"
Potem Q daje mu zegarek "-czy to coś robi?" "pokazuje godzinę" (wygląda na to że dostał zwykły zegarek, bez żadnych gadżetów, na szczęście potem okazuje że jednak to cos więcej niż tylko zegarek) Normalnie już wtedy o mało się nie posikałem ze śmiechu, potem jeszcze ta sugestia o głośnym alarmie i ta konspira jak "obejść" tego GPS-a co mu przed chwilą wstrzyknięto. No i prawdziwa wisienka na torcie - komentarz do szczątków DB5 ze Skyfall "Miałeś zwrócić W JEDNYM KAWAŁKU, a nie JEDEN KAWAŁEK"
+ kultowy samochód Bonda Aston-Martin - po raz pierwszy zaprojektowano go specjalnie do filmu, z resztą ścigający go Jaguar Hero też zaprojektowano specjalnie do filmu (szkoda tylko że podobno oba autka mają pozostać jedynie modelami koncepcyjnymi i nie trafią do seryjnej produkcji)
+ sam pościg też genialny, do tego komiczna scena gdy Bond pcha przed sobą Fiata 500, który mu się napatoczył, no i kapitalny, nieco obrazoburczy pomysł driftu po Placu św. Piotra. Całość zakończona efektowną sceną z katapultą. Samochód Bonda wprawdzie utonął, ale nawiązując do słów Q - w końcu jakiś samochód Bonda został w JEDNYM KAWAŁKU
+ M w nowej odsłonie (kiedyś sztywniak rządzący zza biurka, potem szacowna Judi Dench, a teraz Ralph Fiennes, niby też taki biurowy sztywniak służbista, ale jak trzeba zejść do podziemia i pobiegać trochę ze spluwą, to też "daje radę"
+ Świetne nowe spojrzenie na postacie Q i Moneypenny (oboje debiutowali już w Skyfall). Ja przystało na Q z XXI wieku, to nie tylko zdolny pomysłodawca i konstruktor tych wszystkich gadżetów, ale też świetny haker. Nowa Moneypenny, to już nie tylko sekretarka M, pamiętamy, ze Skyfall, że to uziemiona, po tym jak prawie zabiła Bonda, agentka terenowa. Super, że ich role uległy rozbudowie Q to nie tylko kwatermistrz Bonda, ale także przyjaciel, który pomagając agentowi 007 w jego prywatnym śledztwie, gotów jest zaryzykować swoją karierę, czy życie. Moneypenny, z resztą podobnie, widać że tęskni za działaniem w terenie.
+ scena w bufecie w nowej siedzibie wywiadu, to świetna satyra na współczesne "genialne" unijne i nie tylko, zakazy i nakazy: "Martini z wódką. Wstrząśnięte, nie zmieszane" "przepraszam, alkoholu nie podajemy"
+ początkowo nie spodobała mi się scena z "ułaskawieniem" Oberhausera (Bond mówi że skończyła mu się amunicja, magazynek może i był pusty, ale widać wyraźnie że gdy rozładowuje broń, z komory amunicyjnej wyskakuje ostatni nabój), ale potem zrozumiałem że to jest w pewnym sensie konsekwencja tego co nagadała mu Lea (że zawsze ma wybór) - niestety tu się kładzie cieniem "słaba temperatura" ich relacji, przez co trudniej uwierzyć, że zrezygnował z zabijania właśnie dla niej. Wg mnie jest to też "oko" puszczone do widza - Daniel Craig rezygnuje z roli Bonda, a jego Bond rezygnuje z zabijania (z resztą i tak już pokonanego wroga). Na dodatek twórcy mają otwartą "furtkę" żeby kiedyś "wskrzesić" Oberhausera, i jego WIDMO.
+ ważna przestrogą płynącą z filmu jest to aby tworząc nowe sposoby inwigilacji jeszcze uważniej przyglądać, kto i w jakim celu będzie mógł te narzędzia wykorzystywać.