Oprawa wizualna, aktorstwo, muzyka, to się udało. Jest klimat, jako taki. Ale scenariusz, taki sobie, no i przez cały czas wydawało mi się, że to film bez duszy...
Bo to umyślny zlepek - nawiązanie do (nie tylko) klasyków bondowskich (od "Pozdrowień z Rosji" po "Skyfall") ze świeżym oddechem. Najbardziej bondowski Bond z Craigiem i świetne zwieńczenie historii rozpoczętej filmem "Casino Royale" z 2006 roku.
No w sumie tak, ale mógłby też mieć... no duszę. Ten minus sprawia, że tego filmu nie da się oglądać, bez przynajmniej kilku zgrzytów :-)