Sorry komandorze, ale nie chce Cię oglądać przez cały film jako agenta. Brakowało luźnego Bonda w Bondzie -> rozluźnienia, pokera, drinkowania, balów, dobrych scen łóżkowych. Uwielbiam Cię komandorze - żeby było jasne, ale oglądanie 2,5 godzinnego agentowania jest mi w niesmak, bo kwintesencji, humoru, charakterystycznego luzu i mrugnięcia oka brakował, i to bardzo!
Casino było wybitne, Quantum dobre, Skyfall może i lepsze od Casino... Spectre spinające w klamrę Craiga bondowanie - jak dla mnie - przeciętne. Chaotyczne.4 miejsce.
Ok... wielki plus ode mnie za motywy i powiązania z Vesper, Whitem (w końcu zdechł), M, Raoul Silva (gdzie Greene?), ale końcówka i kolejna miłość to parodia i zakłamanie. Znowu odszedłeś z M16! Zwariowałeś? Emerytura? Gromadka dzieci i dom na Mazurach? A boxoffice, a fani, a terroryzm? I tak wrócisz (przecież wiadomo), ale zakochiwanie się w przeciętnej blondynce, po co to komu. Już reklama Henia była słaba, piosenka co najwyżej dobra, film tez nie zachwyca. Mam nadzieje, ze to zabieg marketingowy, słynna "zmiana naboi". Raz mocno, zostając na długo w pamięci, raz przeciętnie, ale otwartą furtą na lepsze, kolejny film.