Co oni robią z tymi pieniędzmi, jedzą je?
Już budżet skromnego przecież "Skyfall" zastanawiał - 200 mln$!
Tyle samo, co daleko bardziej spektakularny "Quantum of Solace"!
Tu były eksplozje sammolotu, budynków, pościgi motorówek, motorów, pogoń we Włoszech pośród setek statystów, walka na rusztowaniach, etc.
"Casino Royale" - 150 mln $.
A tu walka na żurawiach, pościgi samochodowe, eksplozja ambasady no i luksus - on też kosztuje.
To sprawia, że pożytkowanie pieniędzy przez Mendesa na "Skyfall" i "Spectre" co najmniej zastanawiające, jeśli nie zdumiewające.
Rozumiem, że dopóki filmy odnoszą sukces, to widać nikt nie zadaje pytań.
Ale może jednak ktoś powinien?
Przecież to nie są "Gwiezdne wojny". Ani "Szeregowiec Ryan". Ani "Gladiator".
Hehe, a na Doktora No poszedł 1 milion.
Kwestia rozbuchanych budżetów to nie tylko "problem" najnowszych filmów o Bondzie. Ostatnio wyszło kilka innych, w których nie widać tej kasy. Durne komedie mają budżety 80 mln. Blackhat Manna, który wygląda, jak film niezależny 70 mln. Już nie wspominam o Samotnym Jeźdzcu, czy Johnie Carterze, filmach za ok. 300 baniek. Dla porównania każda część Władcy zamykała się w 100 mln.