Chwilę temu wróciłem z kina i obiektywnie mówiąc mam mieszane uczucia na temat "Spectre". Chcę przede wszystkim zaznaczyć, że film jest DOBRY, ale tak jak nie dorównuje "Skyfall" tak jest lepszy, dużo lepszy od porażki pt. "Quantum of Solace", która tak na prawdę mogłaby nigdy nie powstać (myślę, że nikt by nie płakał).

Nie podobała mi się Lea Seydoux. Nie odpowiadała mi samym wyglądem, nie miała tego wdzięki jaki prezentowała chociażby Eva Green, ale być może to tylko moje odczucia. Zawiodłem się też tym, że Monika Bellucci zagrała w filmie raptem 5 minut. Zdecydowanie wolałbym ją jako postać Swann, ale cóż...

Jeszcze gorszy, o ile nie najgorszy był główny czarny charakter. Pan Waltz przy odtwórcy roli Silvy ze "Skyfall" wyglądał jak marna płotka, brakowało mu takiej charyzmy, charakteru jaki posiadał Silva. Krótko mówiąc- moim zdaniem nie podołał.

Szkoda też, że najprawdopodobniej pożegnamy się z Craigiem w roli Bonda, bo facet przypadł mi do gustu i uważam, że w ciagu tych 4 filmów wypadł bardzo dobrze. Powiem więcej- ciężko mi będzie pożegnac się z Danielem Craigiem w tej roli, ale na każdego przychodzi pora.

Co do "Spectre": film dobry, ale Skyfall i... Casino Royale były dla mnie lepsze. Quantum of Solace nie umywa się do żadnej z tych części. Na pewno kiedyś wrócę do tego filmu spowrotem, ale nie tak szybko jak wróciłem do "Skyfall", na pewno nie ;)

Ocena: 7.5/10