bo patrzeć na nie idzie w pana wykonaniu.
tak, pewnie następna część w wykonaniu Mendesa będzie kinem familijnym, Bond weżnie ślub i będzie miał gromadkę dzieci. W Bondach nie o to chodzi, już raz się zakochał w ''Tajnej służbie....'' i na szczęście się wyleczyli z tego i przez kolejne części nie wracali do tematu. Ok na nieszczęście powrócili do tego w Casino, ale miałem nadzieje, że się ogarnął. Bond to akcja, a nie jakieś smęty o zakochaniu. Czystym bondowskim filmem w wykonaniu Craiga był Quantum of Solace i Casino, poza końcówką, przez cały film coś się działo, a jak już Mendes przejął pałeczkę to się smęty porobiły i nuda.
Akurat w "W tajne służbie" i "Casino Royale" to najbardziej wierne adaptacje, zaś Mendes wrócił Bonda na właściwe tory, do korzeni. Zaś "Quantum..." z Bonda nie miało nic poza postaciami Bonda, Tannera, M i Felixa.
Całkowicie się zgadzam Skyfall i Spectre to jedne z najlepszych Bondów. Gdyby ode mnie zależało Mendes dostałby kolejnego do nakręcenia. Bondów z Brosnanem nie uznaję w ogóle, za to Quantum of Solace to filmowa kompromitacja tej serii.
Akurat "GoldenEye" to całkiem niezły film o Bondzie. Stanowiło całkiem niezłe, humorystyczne i nostalgiczne odświeżenie serii - pierwszy wyraźny film Campbella, który potem przeniósł na ekran kinowy powieść o przygodach agenta Jej Królewskiej Mości - "Casino Royale" (acz mnie film nie spodobał się w ogóle, co nie zmienia faktu, że jest niemal o klasę wyższy od "Quantum of Solace").