nie wiecie czemu może Brosnan nie zagrał bonda w nowych odcinkach tylko wybrali tego playboya craiga który pasuje jedynie do grania w filmach kamasutry?
Po pierwsze Craig jest bardzo dobrym aktorem. Masz prawo mieć własne zdanie i nie zamierzam Cię przekonywać do jego osoby. Mówiło się wiele, np. Brosnan już jest za stary, że producenci sami z niego zrezygnowali itd. Ludzie narzekali na ''Śmierć nadejdzie jutro'' że za dużo efekciarstwa, ogólnie przejadła się formuła Bonda. Na 2004 rok planowo zrobić ostatniego Bonda z Brosnanem, ale MGM miało w tym czasie chyba jakieś problemy i nie byli w stanie zrealizować filmu. Sprawa zbyt długo się ciągnęła i zdecydowano się na restart serii ze względu na to, że widzowie narzekali na ostatni film i na komiksowość filmów z Brosnanem. A Brosnan już był po prostu za stary na Casino Royale, bo ta część akurat opowiada o początkach Bonda. :)
Podobno było też, że Brosnan za dużo zażądał za film i dlatego z niego zrezygnowali. :)
To PLOTY. Nie zażądał za dużo, nawet nie wiedział, że go wykopali, dowiedział się o tym przypadkowo od Craiga na jakiejś gali, kiedy Craig powiedział mu, że proponują mu tę rolę i pytał o radę czy ma ją przyjąć. Oni mają tę samą agentkę i znają się. Te gadki o niebotycznych żądaniach Brosnana to wymysły tabloidów, a fakty są takie, że chcieli zrobić reboot serii, wiec naturalne było, że Brosnan nie może w nim grać jako młody agent, który dopiero co otrzymał licencję 00. Mnie bardzo cieszy ta zmiana, bo Brosnan mi nie pasował jak agent a jego filmy były strasznie słabe, jedynie Goldeneye ujdzie.
PS Post wyjściowy to bełkot jakiegoś niedorobieńca....
Źle mnie zrozumiałeś Craig jest nawet bardzo dobrym aktorem ale jak dla mnie kompletnie nie pasuje do tej roli
Rozumiem, tylko to tak zabrzmiało jakbyś obrażał go pod względem aktorstwa. Moim zdaniem pasuje idealnie do tej roli i czekam na najnowszy film. W końcu kogoś po Craigu będą musieli wybrać, a ja nawet nie wyobrażam sobie, kto mógłby go teraz zastąpić.
Może Michael Fassbender by się nadawał. W roli Magneto jest trochę taki bondowski :)
Drugi mój typ to Luke Evans i ostatni trochę ryzykowny, ale gdybym był producentem Bondów to zaryzykowałbym chociaz na dwa filmy serii- Jason Statham.
Tylko, że producenci na pewno nie wybiorą aż tak bardzo znanych nazwisk. :) Do Fassbendera nie mam zastrzeżeń, bo lubię go jako aktora i gdyby on był następcą Craiga to na pewno bym nie narzekał. Z Evansem mam o tyle problem, że mało z nim filmów widziałem i muszę to nadrobić. Gdyby nie Superman to moim pierwszym wyborem byłby Henry Cavill. :)
Wybrać to by wybrali, Fassbender by wypadł na pewno dobrze, ale ta rola wymaga Brytyjczyka. Evans jest dobrą alternatywą, ale mówię to na razie tylko na podstawie wyglądu, wybrałem go z łapanki buszując po aktorach. Filmu z nim żadnego nie widziałem, więc na 100% mogę być pewien jego "zdatności".
Co do mojego pewnego kandydata - widzę w nim tylko: http://i1254.photobucket.com/albums/hh601/CMPatriqo/af729c0da2301ea181d8074e6a80 ca351.jpg
Niestety, jak Craig zakończy karierę jako 007, powyższy aktor będzie za stary na więcej niż jeden występ w tej roli, więc z dnia na dzień to się staje bardziej marzeniem, niż czymś prawdopodobnym. Plus - coś mi się wydaje, że kogoś tak sławnego by nie wybrali, a nikt nie zaprzeczy, że jest go ostatnio coraz więcej (choć dla mnie nigdy za wiele).
On mi zupełnie nie pasuje na Bonda, ale każdy ma swoje zdanie i nie zamierzam tego krytykować. :) Bardziej widziałbym go w roli przeciwnika albo kogoś pracującego dla M. Dla mnie jest taki trochę za delikatny. Jest bardzo dobrym aktorem i nic dziwnego, że tak chętnie chcą go obsadzać w różnych rolach. :)
Do roli Q też by się nadawał :D Ale no... chciałbym go zobaczyć w roli Bonda, no już chociaż ten jeden raz.
Te spekulacje są bez sensu :P
Wszystko zależy od tego w którym miejscu Craig zostawi Bonda i w jakim kierunku twórcy BD chcieli pójść. Teraz to na prawdę BD trudniejsze zadanie Bondy z Craigiem bardziej się skupiają na agencie 007 a nie tylko wykonaniu misji i pokonaniu przeciwnika. A aktorsko w Skyfall Daniel też podniósł poprzeczkę na wyżyny.
Benedict jest z miejsca skreślony z uwagi na rolę Sherlock'a.
Nigdy by nie dali dwóch tak kultowych postaci rodem z UK temu samemu aktorowi. Poza tym niedługo już BD utożsamiany z Doctorem Strange'em ;-)
No i patrząc na książki strasznie ciężko mi by było go SB wyobrazić jako Bonda choć pewnie wypadlby i tak o wiele lepiej niż Moore :-P
No widzisz - z każdym dniem to staje się jeszcze bardziej marzeniem, niż czymś prawdopodobnym :D
Może przed Sherlockiem miałby większe szanse, ale trudno - w takim razie mam nadzieję, że kiedyś i tak pojawi się w filmie o Bondzie ale w innej roli.
Nie przepadasz za Moorem? :D
Bondy z nim były dobre ale utraciły klimat, postać przez niego stworzona ani trochę nie przypominała charakteru z powieści Fleminga. A jego bicie się z kolankiem zawsze doprowadza mnie do szaleństwa :-P Za to żałuje całego hejtu na Lazenby'ego zagrał jak dla mnie świetnie a sam film należy do czołówki Bondów.... Szkoda że odrzucił propozycję na kolejny film
Muszę przyznać Ci całkowitą rację co do Lazenby'ego. Też nie rozumiem tego całego hejtu na niego. Może nie jest wybitnym aktorem, ale z rolą Bonda sobie poradził. Myślę, że to wina czasów w których powstawał film, każdy uważał Connery'ego za najlepszego Bonda i nikt sobie nie potrafił wyobrazić następcy. A co do Moore'a, lubię z nim Bondy, nie jest to książkowy Bond, ale nie zapominajmy, że wtedy były zupełnie inne czasy. Uwielbiam humor jego filmów i do tej pory mnie one nie nudzą. Za najlepsze z nim uważam, ''Szpieg, który mnie kochał'' i ''Tylko dla Twoich oczu''. Żałuje tylko, że Daltonowi nie udało się wystąpić w Zabójczym widoku albo nawet i wcześniej. Najbardziej niedoceniony Bond. :)
Lazenby pasował do tej roli lepiej nić Dalton bo on kojarzy mi się raczej z komediantem niż agentem. Lazenby moim zdaniem po prostu trafił na słaby odcinek filmu bo ta część jeśli chodzi o fabułe była dla mnie slaba.
Dalton komediant? Przecież jego Bond jest najpoważniejszym ze wszystkich Bondów. W tych filmach nie ma za dużo humoru, bo Dalton powrócił do tego Bonda, który był w książkach. :) Bond Lazenby'ego nie był zły, jedynie co mnie raziło to to, że Bond poznaje Blofelda w ''Żyje się tylko dwa razy'', a w tej części Blofeld go nie poznaje. :)
Ale chodzi o samą postać Blofelda, a nie o aktora. Bond (Connery) poznaje Blofelda (Pleasence) w Żyje się tylko dwa razy, a w Tajnej służbie Jej Królewskiej Mości, Bond ponownie spotyka się z Blofeldem, tylko, że w tej części Blofeld już nie zna Bonda. :)
Brosnan zbyt dużo zażądał za rolę w Casino Royale i producenci go odrzucili. Początkowo film miał być czarno biały, za kamerą miał stanąć Tarantino, a Bonda miał zagrać Brosnan. Szkoda...
http://www.filmweb.pl/Casino.Royale/trivia
"Pierce Brosnan nie zagrał Bonda w "Casino Royale", ponieważ za swoją rolę zażądał 42 mln $, a na tak wysoką gażę nie mogli się zgodzić producenci filmu."
Wspominałem już wcześniej, nie warto się sugerować co napiszą na filmwebie. :) Seria wymagała restartu i producenci chcieli powrócić do Bonda z książek, sam Craig jest fanem Fleminga i postanowili nakręcić Casino Royale. Pierce był już trochę za stary na Casino. To tak jakby powiedzieć, że do nowego filmu ''Batman vs. Superman'' zrezygnowali z Bale'a na rzecz Affleck'a. Trylogia Nolana jest zakończona i zarazem postać Batmana będzie na nowo przedstawiona. to nie będzie ten sam Batman co u Nolana. Tak samo jest w przypadku Bonda. Bond Brosnana był wyszkolonym agentem, a Bond Craiga dopiero otrzymał swój status 00 i uczy się być agentem, więc nie mogliby zatrudnić Brosnana do Casino. Po pierwsze wiek, a po drugie nowa forma Bonda.