W sumie Mendes i Logan to jedyne osoby, które z chęcią osunąłbym od kolejnego Bonda. Mendes poprzednio zrobił dobry, ale mało energiczny film i w sumie ten jeden raz starczy. Do Logana i jego scenariuszy nigdy nie miałem przekonania; lepiej gdyby pisał w duecie z innym scenarzystą, ale cóż...
Widziałbym na stołku raczej Campbella, który mógłby ciągnąć serię jak niegdyś Hamilton czy Glen. Gdyby powierzyć jednak reżyserkę twórcy, który nie miał styczności z Bondem, to bez wahania daję angaż Greengrassowi, który z pewnością zrobiłby świetny, nowoczesny film akcji, kontrastujący z nostalgicznym i spokojnym "Skyfall".
Ja osobiście chciałbym zobaczyć Bonda w reżyserii Nolana albo Finchera. Chociaż, kto wie, gdy Craig już zrezygnuje z Bonda to duże może być prawdopodobieństwo, że Nolan mógłby zostać reżyserem Bonda. Sam Nolan przyznawał w wywiadach, że jest wielkim fanem i chciałbym wyreżyserować Bonda :)
O tak, David Fincher!
Co do Nolana, to nie wiem, czy to dobry pomysł, choć cenię tego reżysera.