Sam Smith chyba furory tym hitem nie zrobi. Muzyka jeszcze, jeszcze jakoś do Bonda się dopasuje, ale facet śpiewający cieniutkim głosikiem to już niespecjalnie. W zestawieniu z Chrisem Cornellem czy Adele jest naprawdę słabo.
Ta piosenka to Requiem... A więc to... koniec Bonda. To jego... pogrzeb.
Mendes zabił to, co dopiero co z takim sukcesem, polotem i wizją reanimowali Campbell i Forster...
Piosenka... piosenką. Udostępnione zajawki ujęć z filmu dają jednak nadzieję, że nie będzie żle. Będę trzymał kciuki żeby takie proroctwa się nie sprawdziły. Piosenka promująca film nie powinna mu zaszkodzić. Choć moje pierwsze wrażenia były jak najbardziej negatywne, to po przemyśleniu, oswojeniu się z takim podejściem twórców myślę, że takie potraktowanie sprawy jest efektem przekalkulowanej polityki producentów i wcale nie będzie źle. Warstwa muzyczna promocyjnego klipu nie jest w końcu kluczowym elementem filmu.