Jakim sposobem? A mianowicie takim, że w 1 części przygód Spider Mana poznajemy MJ jako osobę z depresyjnym wyrazem twarzy, takim zmęczonym mówiącym wyraźnie ,,bez kija nie podchodź''. Tutaj w ,,Daleko od domu'' MJ diametralnie się zmienia, staje się uśmiechniętą dziewczyną i totalnie inną osobą (co jest na wielki plus) i byłem z tego po prostu szczęśliwy no ale przechodzimy do sceny na moście gdzie MJ mówi Peterowi, że tak naprawdę ona by się nim nie interesowała i nie flirtowała gdyby nie fakt, że podejrzewała go o bycie Spider-Manem. W tym momencie mocno się na nią wkurzyłem, bo pomyślałem ,,hej może dziewczyna rzeczywiście zaczęła zauważać Petera jako potencjalnego chłopaka'', ale nie, ona się nim zainteresowała tylko i wyłącznie, ponieważ ten okazał się Spider-Manem. To tak samo jakby jakaś laska powiedziała do faceta, że zainteresowała się nim tylko i wyłącznie, bo jest bogaty. Dla mnie mega słabe zachowanie a to, że Peter do tego przystał i dalej chciał z nią być, było troszeczkę bez sensu. Piszcie co sądzicie.
MJ jest tylko jedna i nie jest nią ta laska. Oby to było tylko młodzieńcze zauroczenie, które skończy się równie szybko co podkochiwanie w córce Toomesa z pierwszej części. O Ile Disney z Sony nie spier*oli do reszty układu który mieli (patrz aktualne zerwanie negocjacji i solowe filmy z pajęczakiem) to liczę na to że prawdziwa MJ gdzieś tam jest i czeka na Petera.